Życie odłożone na później...?

Zbyt wiele odkładamy na później! Zbyt wiele, bo "później" może przecież nie nadejść!
Z różnych powodów to robimy.. Czasem dlatego, że czegoś nie lubimy i chyba mamy nadzieję, że jak przesunie się w czasie to..zniknie? Sama tak robię, choć z wiekiem na tyle zmądrzałam..yhm.., że – czasem- robię tak by po prostu to coś przestało wisieć nade mną jak przysłowiowa siekiera. Noo.. zdarza się, że wiem co robić, znaczy co powinnam robić, a jednak złudzenia wygrywają. Złudzenia, że samo się zrobi, albo wręcz przeciwnie: potrwa jak najdłużej. Mówię ogólnie, bo to bardziej uniwersalne. Ale przykładowo: pierwszy rodzaj: "zrobi się samo" to choćby porządek w szufladzie pt "od wszystkiego i niczego" Chyba każdy ma w domu takie miejsce gdzie wrzuca wszystkie drobiazgi, jakie mogą się jeszcze przydać, albo których nie ma gdzie położyć. To jest koszmarne, robi się swoisty śmietnik, ale.. nawet to lubię! Bo kiedy nie mogę czegoś znaleźć to najprawdopodobniej w końcu znajdę w TEJ szufladzie. Inna sprawa, że w mózgu też mam takie miejsce.. Są tam na wierzchu cudowne wspomnienia, inne wspomnienia czy urazy spychane na dno, przemyślenia, postanowienia – choćby te o podjęciu diety!
;P
Drugi rodzaj, czyli: "niech potrwa jak najdłużej". To coś co wiemy, że skończyć się powinno, a jednak przedłużamy, odkładamy ostre cięcie. Przykładem mogą choćby być jakieś.. szczególne znajomości.

Najgorzej jest kiedy na później odkłada się życie. Czy to jakiś wymarzony wyjazd, czy choćby założenie super butów. Pierwsze czasem jest uzależnione od dochodów, innych przyczyn niezależnych (ale czy na pewno??) ale drugie? Po co "oszczędzać" piękne buty, sukienkę, świece ozdobne, najlepszą pościel? Mamy ochotę, ale: "niee, lepiej zostawić na później" No albo oszczędzać pieniądze na "czarną godzinę"??? Oszczędzajmy i odkładajmy najwyżej by schwytać marzenie! (lepiej nie pytajcie za co tej Marzenie schwytać...:P) Niech to będzie: wycieczka, czy kupno pralki! Cokolwiek, zależnie od potrzeb, od chwili... Ale na "czarną godzinę"?? To jakby się czekało, że wreszcie nadejdzie! Tymczasem godzina owa czarna, przywołana w ten sposób, nadejść może, a jeśli nie nadejdzie czas kiedy założymy te piękne buty!? Bo życie z nas wyrośnie, jak dzieci z najlepszych ubranek...

Co jest jednak najgorsze?? Jestem bardzo dobra w teorii!! Wiem to wszystko, co powyżej napisałam, tak jak wiem np co zrobić by schudnąć. Ale głowa swoje, serce swoje, słabości jeszcze co innego... Czasem potrzeba jakiegoś impulsu, spostrzeżenia, walnięcia obuchem w głupi łeb.. i coś co wiedziało się, niby wiedziało, wskakuje na właściwe miejsce jak odszukany puzzel!

No i dziś założyłam, oszczędzane, na później, na okazję, na życie, czerwone buty i czarną wydekoltowaną kieckę. Czy to bzdura, początek, impuls, czy przenośnia..to już jak tam sobie kto uważa!
;)
Bo ja..sama nie wiem!

Komentarze

  1. w jednej z książek bodajże Moniki Szwaji było o porcelanach poustawianych w kredensach i piciu na starość z plastikowego kubka z dzióbkiem;) z własnego życia wiem, że te chwile, te jakby to nazwać lepsiejsze okazje nie nadchodzą, albo nadchodzą i też nie są dość dobre by otworzyć nową pościel, założyć cudne buciki i rozdekoltowaną kieckę..... i od jakiegoś czasu, chwytam te drobiazgi, te chwile i się nimi cieszę,mimo, że możliwości będąc tutaj na obczyźnie mam ograniczone..... bo przecież jak napisała kiedyś jedna z moich znajomych, poetka Barbara Filipowska
    "wieczorna modlitwa
    nie daje ci gwarancji, że rano
    odmówisz następną"
    tak jak mówisz "życie z nas wyrasta", ale to nie powód byśmy my wyrośli z radości życia :) starokozackie HOUK! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Porysowana Magdaleno. Nie zgodzę się z tobą, to co ma nadejść i tak nadejdzie. Tylko tyle, że musi znaleźć swój czas i miejsce, a na to niestety czeka poczekać.Złudzenia, któż ich nie ma. Pozdrawiam wiosennie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, zamiast czeka powinno być trzeba:) Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Piotrek:) Mówisz,z ę się nie zgadzasz, ale ja odbieram jakbyś się zgadzał. ja też uważam, że co ma nadejść nadejdzie. Z tym, że niestety bardziej ta czarna godzina, nas która nic poradzić się nie da, nie da się jej odsunąć na później lub uniknąć..A to co dobre - też musi nadejść, tylko zbyt często to przegapiamy, albo "oszczędzamy" na później.. A przecież wszystko się zmienia i to co pasowało nam w danej chwili staje się potem..zbyt ciasne lub zbyt duże, lub w ogóle nie to..i żal czasu kiedy było jak ulał, to był ten właściwy moment, a myśmy woleli czekać na lepszy czas.
    Tak, że, jak widać zgadzam sie z Tobą, a nawet nie zgadzam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Monika Szwaja - bardzo lubię! szkoda,z e już niczego nowego nie napisze! o porcelanie u niej nie pamiętałam,ale możliwe, ze w podświadomości jednak tak.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze odkładamy coś na później. Niemiłe rzeczy, bo to jak odroczenie wyroku, a rzeczy miłe- tak jak np włożenie wydekoltowanej kiecki- bo mamy wrażenie, że będzie lepiej cieszyć,... a może cieszyć dłużej?
    Sama tak mam.
    Niby w teorii wszystko wiemy, ale w praktyce zastosowania nie ma to żadnego.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...