Podsumowanie ostatnich dni

Nie żeby kac trwał aż do dziś! Nie nie! Kaca nie było wcale, co najwyżej ból nóg od tańca... Impreza firmowa była fajna, smaczna, śmieszna, roztańczona. Wracałam po 3 nad ranem, pełnia wtedy była. Zatem nie całkiem ciemne niebo .. A powietrze pachniało przepięknie! Noc ma inny zapach niż dzień. Bardziej świeży, tajemniczy, cudowny. O tej godzinie jeszcze świergoty spały, bo to jeszcze nie był świt. Miałam ochotę zostać na dworze i poczekać aż dzień zacznie się budzić. I nie zrobiłam tego, ponieważ tachałam dary. W tym "wałówkę" na zatkanie pyska, co by na mnie nie mruczał. Niewiele to pomgoło, ale tego się spodziewałam.

I naprawdę.. dlaczego mnie tak tu długo nie było, to nie wiem! Po prawie 5 latach blogowania, prawie codziennego, bo jak nie pisałam to choć odwiedzałam, to przyznaję, ze posucha straszna we mnie ostatnio. Szarość być może to sprawia? Ale raczej ogromne rozczarowanie moją własną osobą, więc po co to utrwalać?

Dziś mam wolne, jutro wesele. Kiecka jeszcze nie odebrana od krawcowej, dziś ma być zrobiona. Taaaa... Zrobiłam co mogłam by wyglądać jak ludź: pazurki zrobione na czerwoniasto, włosy lśniące i ufarbowane (nadal czarnula..choć kusiło inaczej), wieczorem jakaś maseczka na pychol, kiecka modrakowa ze sporym dekoltem, do tego jeszcze nie zdecydowałam: czerwone czy czarne buty :) Po najmniejszych kosztach się mi udało, paznokcie po znajomości trwało malnięte, fryzjer zastąpiony moim "tymi ręcyma", sukienka z netu niedrogo, krawcowa sąsiadka za poprawki też nie zedrze (chyba), buty sprawdzone, bo po co nowe...

Dzień Matki... Mojej mogłam najwyżej zapalić znicz i zanieść kwiaty na cmentarz. Wstrząch....Bardziej mnie to święto bez niej szarpnęło, niż kilka dni wcześniej rocznica. Druga już.

Ech... Ten dzień już zawsze będzie mieszał radość ze smutkiem..

Od dzieci dostałam urocze prezenty i buziaki . Od Córy wcześniej, bo nie zjechała do domu. Cały czas kołomyja z przeprowadzką. I egzaminy, zaliczenia, wyjazd wycieczkowo-warsztatowy. Do tego dorabia sobie dorywczo w sklepie i sprzątając w hotelu. Praktyki tam się jej skończyły, to "stanowisko" nie będzie kontynuowane, ale choć zaproponowano sprzątanie pokojów hotelowych. Co z tego wyjdzie, okaże się.

Wczoraj Ślubny przytarł żółtka. Wjeżdżając do garażu. Nieźle go zeskrobał. Żal mi, ale w sumie to tylko samochód. Pomyślałam: "jak dobrze, że to nie stało się mnie" :P

http://youtu.be/Hx0lPHBtpzA

Komentarze

  1. rozumiem, że skoro to On zrobił, to właściwie "nic się nie stało", bo co innego, gdybyś Ty, ooooo, nie wiem czy jeszcze wsiadłabyś kiedykolwiek jako kierowca, a marudzenia i wymówek słuchałabyś, co najmniej, rok... :)
    baw się dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  2. ~uczuciowesmaki27 maja 2016 15:36

    No to zgodnie z jego osobowością powinien teraz przez tydzień pyszczyć na siebie za obcierkę ;-))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. I...dobrze odczytałas!
    Dzięki!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znajdzie sposób by to na mnie zwalić ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. czyli intensywnie... u mnie też, ale... może znajdę chwhilę to coś skrobnę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty robisz podsumowanie ostatnich dni, a ja w zaciszu swojej duszy robiłam podsumowanie ostatnich lat. Nie wyszło korzystnie i wiem, że ktoś się zdziwi...cóż życie.
    A co do historii z samochodem, to taka sytuacja jest znana chyba wszystkim kobietom. Jak mnie kiedyś z tyłu zaskoczył murek, podstępnie się podkradając by walnąć z tyłu mój samochó, to gadania było, że ho ho...a jak mojemu małżonowi się zdarzyło puknąć i obedrzeć lakier na swoim nowym aucie, to ... nie ma co lać łez, takie rzeczy się zdarzają, w końcu to TYLKO samochód.. Ale jak ja potem wsiadałam za kierownicę tegoż samochodu, to co słyszałam? -tylko żebyś gdzieś nie puknęła...what?

    OdpowiedzUsuń
  7. pewnie żeś lusterka przestawiła i to twoja wina !!!!!!!!!!!!
    od razu się przyznaj i weź na klatę :):):)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciiiii... nie podpowiadaj! :P Ja i tak się cieszę, ze pojechał wtedy po węgiel do grilla, bo ON chciał, a nie ja go poprosiłam...

    OdpowiedzUsuń
  9. Posucha posuchą... Raczej życie codzienne biegnące stanowczo za szybko. Tyle się dzieje... Fajnie! Ale czy ktoś chce o tym czytać ? Sama nie wiem :D. Dobrze że Futrzatemu się chce bo Puszkowa w podróży pojechała sobie i chyba już nie wróci :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakas rownowaga musi byc, za kare ze narzekal, ze pozno wracasz ma odarty samochod!!! Uhahahahahahaha
    Oj, zlosliwosc pocisla mi sie, wybacz Kochana!!!
    Cos mi sie zdaje, ze bysmy sie z Twoim mezem nie przypadli sobie do gustu! Podobny ciezki czepialski charakter mial Radek, maz mojej Ramonki, ech... Ile on potrafil awantur jej zrobic, przykrosci... Na szczescie zmienil sie, zlagodnial, zrozumial. Co przeszla to jej.

    Ja tez jestem raczej z tych czepialskich ale nieprzesadnie. Ale dzieki np Twojemu blogowi, Raamonie i Agatce zmienia sie moj punkt widzenia, widze ile Was kosztuje zycie z takim czlowiekiem i ja tak nie chce.
    Pokora, to jest to, czego nam brakuje, mezowi, mnie i innym czepialskim, zapatrzenia sie w glab siebie i ocenienia siebie a nie innych. Ale to noezwykle cholerna sztuka!
    Zycze mezowi, zeby przejrzal na oczy, bo moze byc tak, ze zrobi to za pozno i niestety nie bedzie mial juz na kogo patrzec!
    Zgadza sie?

    Wlasciwie to juz jest po weselichu, jak byloooo?!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaaaa... Juz wiem.
    Cholera, to pewnie masz zalamke.
    Ja Ci powiem, ze ja sama nie jestem zadowolona ze swojego wygladu, po porodzie Tosi nic nie chudlam, nic!!! Ten jebany piekny mit o tym, ze sie chudnie w mgnieniu oka to kuzwa oszustwo roku, karmilam piersia rok i gowno.
    Ale jest nadzieja...
    Co sie zawsze zapatrzylam na Chodakowska i na te wszystkie piekne chude dziewoje co z nia cwicza... No!!! Ja tez ja tez zawsze myslalam. A w sumie spieprzylam sobie kostke , piete doslownie cw z nia w domu.
    I nadeszla okazja Komunii Natalki, bratanicy Adika. Asia, bratowa, doprowadzila mnie do zdumienia! Zawsze przy kosci jak sie to mowi, z brzuszkiem, grube kita, nagle stracila polowe siebie!!! Jak? Co? Kiedy? W tali jak osa!!! Ąaaaaaaaaaaaaaa!!!! Asieks, co sie z toba stalo?! Ciasna elegancka czerwona sukienka, zero brzucha... Cwicze. 5 razy w tyg, od stycznia. Zmienilam ciuchy z 42 czasem 44 na 38 a nawet mniejsze... Cycki z H spadly do F!!!
    Mowi, ze juz 2 razy staniki wymieniala! I zawziela sie, cwiczy sama, ma jakies ulubione na necie, z youtuba wyboera i codziennie bita godzine sie morduje. Efekt byl juz po miesiacu, mowila, ze smialo mogla wywalic spodnie ale jeszcze nie dowierzala temu.
    I ja se tak mysle...
    Jak ona dala rade...??? 2 dzieci w domu, pracuje od 11.oo do 23.oo a wiesz kiedy cwiczy? Przed robota!!! Rzeznia!!!!

    Jest dla mnie nadzieja, dla Ciebie. Stac nas na taki wysilek?! Ty jeszcze bys smialo mogla zapisac sie do silowni ja przy takim trybie pracy Adika poszla bym jeden tydzien na trzy. Ale se mysle... A czemu nie?! Zaczne cos wreszcie z tym sadlem robic!!!
    I poki co kupilam blender taki wiesz, z kielichem i codziennie miksuje koktajle. Owoce, jogurty, soki owocowe, szpinak swiezy mieta z ogrodka. Na warzywne nie mam jeszcze odwagi.
    Diete ciezko bedzie zmienic ale koktajle to juz cos. I teraz trza sie za dupe wziac! Ech...
    Moze sie zalapiesz?! Wirtualny klub wspierania w poceniu sie!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. a czasem nie byłaś winna temu, ze drzwi za blisko żółtka się znalazły? ;)))
    a jak na weselu? się wytańcowałaś także? mam nadzieje, ze tak.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam twoje rozpisanie komentarzowe :)
    Wiesz.. niby mnie to nie powaliło (dopóki nie zobaczyłam zdjęć) a powinno dać pozytywnego kopa na zapęd..ale nie wiem ..chyba nie wierzę, że mi się uda!!! Jednak cos trzeba zrobic, koniecznie.. i wsparcie, nawet wirtualne, sie przyda!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Na szczęście w tej sytuacji bardzo trudno mu znaleźć we mnie powód..hiih..ale za to kupa drewna opałowego, leżąca tam od tygodnia, chyba sama na niego ruszyła, no i garaże to teraz taaakiee robią :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Pewnie, że chce się to czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nooo... Ja sie tez bede musiala za siebie wziac. Ech... Nie wiem tylko od kiedy. Daje se czas az zdam prawko. A potem lapie sie za fraki, zapisuje na silownie, a co!!!
    A Ty?!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  17. Staram sie myslec realnie, wiec ja.. zwiekszę ilośc kijków, dołożę rower ..chciałabym basen, ale.. i żarełko sobie ograniczę..trzymaj kciuki!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Po raz 356-ty...

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?