Rzepaki, słoneczniki, niezapominajki.. wiosna wiosna wiosna!!

Obudzona ucieszyłam się cudownym słońcem za oknem. I tak wszystko poukładałam by usiąść na ogrodzie, na leżaku, ze słuchawkami na uszach i pozwolić się pieścić promieniom słonecznym. Udało się i miałam czas tak dla siebie i ze sobą. Myśli płynęły, błądziły przenoszone muzycznym nurtem i nawet tęsknota za niemożliwym była przyjemna. Niewidzącymi oczami krótkowidza, pozbawionego okularów, spojrzałam w niebo: jasnobłękitne, na nim malutkie białe obłoczki, a wiatr obsypywał mnie konfetti z płatków kwiatów wiśni rosnącej za garażem...Ach.. ten zapach wiosny, trawy, słońca, kwiatów ...

Od kilku dni siadałam by coś napisać. Wczoraj zaczęłam, ale odwołał mnie telefon, musiałam nagle wyjechać, a potem juz pociąg do naklikania zniknął..

Siadałam i zaczynałam. A potem czekałam aż mi przejdzie. Przejdzie pisanie słów, które jak magnes idą w jedną stronę. I wszystkie tematy, słowa dają jedno skojarzenie, a przecież staram się.
Muszę chyba przestać z tym walczyć, pisać i nie zwracać uwagi, na to co mi się roi od narodzonych słów.
Wiem, że brzmi to zagmatwanie, dlatego wracam do realu..

1...2...3.. 100

W piekarniku lasagnia, drugie pranie na lince już prawie suche, ta sobota jest taka, jaką najbardziej lubię...

Majówkę miałam cudowną i naprawdę nie wiem dlaczego nie opisałam jeszcze tej wizyty nad jeziorem Kierskim. Grill, domowa wędzarnia (ćwiartki kurczaka zajebiaszcze!! Nie podejrzewałam,. że z mojego kuzyna taki doskonały wędzarz ;)) śmieszne, przytulne psiaki kręcące się pod nogami, które chętnie brałam na kolana. Naładowałam ciut swoje bateryjki głodne zwierzątka domowego... I dzieci taki miłe, fajne, zabawne. Uśmiałam się do wypęku, wypiłam morze wina, spacerowałam nad jeziorem, po lasku. Baaa nawet mini koncert na akordeonie był i.. nauczyłam się grać na trąbce!! ha! To oczywiście za dużo powiedziane, ale zatrąbiłam dźwięk w miarę czysty. Ślubny się zaparł, tak długo próbował, aż też mu wyszło.. Ihihi.. Trąbka została zakupiona przez kuzyna, z ułańskiej fantazji, czy też wizji jak mówi M – żona kuzyna. Przy nas z kolei koniecznie usiłował kupić zegar z kukułką. Natychmiast i już. Ihih.. zakupy internetowe niosą jednak pewne niebezpieczeństwo. Ślubny był nawet cały czas miły, wieczorem padł z bananem na pysku.. no ciut wcześniej niż zamierzał. Panowie padli tak jakoś właśnie, kuzyn wytrzymał ciut dłużej...hehhe.. W efekcie na jednym łóżku się ulokowali. Psiaki sprawdzały im co jakiś parametry życiowe ;).. Dzięki czemu na podwójnym materacu spałam z córeczką kuzyna(chciała tak właśnie z ciocią, taki zaszczyt mnie hapnął), a obok na łóżku małej spała M. Pogaduchy i zwierzenia . boszsz.. Jak dawno babskich pogaduch nocnych nie uprawiałam!! A takie są przecież najlepsze!! Żal było wyjeżdżać i w sumie mogłam zostać jeszcze, bo załatwiłam sobie urlop, ale Ślubny jednak stwierdził, że musi iść do pracy. A wystarczyło by wykonał kilka telefonów.... Potem, po drodze żałował, że nie zostaliśmy.. eech.. no cóż..Jedyny plus jest taki, że wątroby będziemy mieć zdrowsze;) No i kawałek poprowadziłam nasze żółteczko. Bo Pan Mąż chciał, bym pod jego bacznym okiem "nowe" autko ogarnęła. Ogarniam, choć trochę muszę się przestawić.. Golf był niezawodny, nie gasł niespodziewanie np na czerwonym świetle..ale mulił, że tak powiem. A to auto ma kopa i takie jest zrywneeeee... taka żółciasta błyskawica! Nawet ja muszę się pilnować i spoglądać na szybkościomierz ;) A kolor..cóż... może i wolałabym by ten żółty okazał się srebrnym..czy niebieskim ...yhm.. W sumie jednak sam kolor jest śliczny, choć niekoniecznie dla samochodu..Słonecznik, żółteczko, kwitnący rzepak;) Ma to jednak taką potężną zaletę: od razu się znajduje nasze auto, nawet na wielkim parkingu. Widać z daleka :)

Niezapominajki są piękne, nawet piękniejsze od słoneczników.

Komentarze

  1. Czytam, czytam i nagłe heheszki. Jak to można z koloru samochodu kilka pozytywów wyciągnąć, mimo że nie srebrny czy niebieski. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. poczekaj kochana do zimy...wtedy nie będzie tak łatwo hehe... fajny ten wasz wypad, ja dla odmiany się byczę teraz...
    ps. czy ty miałaś tam kiedyś w tych poprzednich czas bez hasła?jeśli tak to daj znać kiedy mniej więcej... bo jest little problem z grzebaniem w czeluści...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pogoda dopisuje oraz humor i towarzystwo jest wesołe to nie ma bata, majówka musi się udać.
    A słowa? może jednak czasem trzeba im dać popłynąć, żeby na duszy zrobiło się lżej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Fenomen spotkań po latach :)