Natchnij mnie dębie!

W niedzielę Ślubny pojechał ze mną na rowery. Zaplanowałam sobie wywieźć go gdzieś gdzie może uda się pogadać.. taak.. Lata doświadczeń pokazywały mi gest Kozakiewicza, potem stukały się w głowę. Naiwniaczka. Tak będę mieć może wyryte na nagrobku. Jest tyle spraw, w które wierzę, na które mam nadzieję, mimo że rozum i większość mnie gorzko się śmieje z tej naiwności. No ale skoro pojechaliśmy, to sprawiłam tak, ze na koniec przejażdżki usiedliśmy na ławce pod dębem. Dąb - drzewo mądrości, ponoć narady przed bitwą tam odbywali polscy wojowie. Ja nie chciałam wojny, tylko pokoju, rozpędzenia chmur wyjaśnieniami, zrozumieniem, Ślubny ponoć tez by chciał pokoju, ale tak.. samo przez się., bez rozmów, bez odpowiadania na pytania. Żeby było - minęło, po co gadać.. taa.. Człowiek, który robi ambaras o byle co, jeśli to nie on tego jest sprawcą.. Kilka słów kluczowych wyciągnęłam z niego zaprzęgiem konnym, parę odpowiedzi udzieliłam za niego, on bardziej był zainteresowany powtórką sprzed lat 22.. z tym,że drugi raz dziewictwa nie stracę.. Ciut jest dziwne to jego dążenie, po tym co mi powiedział ostatnio kilka razy.. Hmm.. nie wiem..A ponoć to kobiety mówią co innego, myślą co innego i co innego robią?? Powiedzmy, że znów na wzburzone fale została oliwa wylana. Może to typowo kobiece podejście, ze sprawy trzeba wyjaśnić do końca, by nasz umysł nie szukał najczarniejszych scenariuszy? Ja w niektórych sprawach nie wnikam, ale wiele innych trzeba sobie wyjaśnić do końca. Tak , że .. usatysfakcjonowana nie jestem, choć napięcie zelżało. Na jak długo wystarczy tego zmiatania pod dywan, nie wiem. A powinnam wiedzieć, w końcu mam tak od wielu lat. Z moją głupotą i tchórzostwem..to..może do końca życia? Już ja siebie znam.. jak sprawa nie stanie na ostrzu noża, albo życie nie zdecyduje za mnie to będę się tak bujać, plumkać i.. nic nie zmienię znacząco...



Wiele naiwnych myśli jednak we mnie umarło. Trzeba jeszcze je pogrzebać i przetrwać po nich żałobę. Najlepiej teraz żyć dniem dzisiejszym, od dnia do nocy, do dnia kolejnego i tak bez wybiegania w dal, modlić się o mocny sen, bez tortur snami..Wyciągać rękę tylko po to czego sięgam.

Niech już mi skończą tańczyć te plamki przed oczami...

Nie mogę się pozbyć, słusznego raczej wrażenia, że..sama sobie jestem winna. Wszystkiego. No prawie wszystkiego. :P

Mamy lato!! :)

http://youtu.be/1RdIhg1DvEg

Komentarze

  1. Nie wiem, nie znam Twojego problemu. Trudno ocenić czy trzeba to przegadać, czy iść dalej i pozostawić w tyle bo gadanie niczego nie zmieni. Wspomniałaś o tym, że chcesz odejść, to sprawa musi być poważna. To masz dosyć, czy nie masz dosyć życia z tym facetem? Od tego wiele zależy.

    OdpowiedzUsuń
  2. ~uczuciowesmaki21 czerwca 2016 15:41

    Hmm, nihil novi sub Sole, szkoda...

    OdpowiedzUsuń
  3. a może przestań go już niańczyć?... zacznij rozpieszczać siebie... i sprawdź "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"...

    OdpowiedzUsuń
  4. Loonei, wyrzuć swoje myśli w przestrzeń bez dna i zajrzyj w swoją duszę, odnajdź w sobie Światło a ono wskaże Ci drogę do szczęścia. Tak naprawdę wszystko jest w nas a im bardziej oczekujemy czegoś od Świata, tym bardziej skazujemy się na samotność. Zaakceptuj to, że jesteś cudownym człowiekiem a wszystko poskłada się w jedną całość. Przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  5. i nie wiem co napisać. więc pomilczę.
    może tylko powiem banalnie; trzymaj się! Ty i Twoje potrzeby też są ważne. nie tylko męża. Ty też powinnaś być rozpieszczana, podziwiana i rozumiana.
    ps. ja relacji meczowej nie mam, ale trudno przegapić na przykład coś takiego, jak wczorajszy gol. bo się nie ogląda, ale się słyszy i się już wszystko wie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Próbowałam ..ale będac zołzą faktycznie nią sie stawać zaczynam i źle mi z tym...Stać się taka jak on?

    OdpowiedzUsuń
  7. Faktycznie nie da się uciec przed tym teraz, o EURO chodzi ;)

    A co do reszty... ciągle gra mi w duszy: "jedyne co mam, to złudzenia"

    OdpowiedzUsuń
  8. No właśnie.. sama siebie nie rozumiem, bo zamiast narzekać powinnam zdecydować sie na konkretny krok... A tak latka lecą, a ja trwam.. często jest źle, ale wystarczy jeden w miarę dobry dzień bym zmiękła.. i obawiam się, że to z tchórzostwa, braku wiary w siebie, albo zachowawczego podejscia do życia..

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmm... Powiem Ci, ze my wywleklismy zlo na zewnatrz, stanelam w prawdzie i powiedzialam co mialam powiedziec. Liczylam na cokolwiek, na jakakolwiek reakcje jednak przeczuwalam ze bedzie dobrze!
    Nigdy wiecej takiej sieczki!!! Sama sobie zgotowalam ten los!
    Gora mnie z tego kiedys rozliczy.
    Adi tez nalezy do ludzi, ktorzy podkulaja ogon, ze strachu woli nie wiedziec. Teraz mu na to nie pozwolilam. Albo woz albo przewoz.
    I jest dobrze.
    Nie potrafie ci dac jednolitej rady i stwierdzic co bylo by lepsze. Sami musicie do tego dojsc.
    W razie czego pisz!!! Masz mojego maila nie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Po raz 356-ty...

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?