Przelatujące burze, ożywcze lub niszczące.

G przyleciała, przeleciała jak burza i już odleciała. Zabrała ze sobą męża i 2 synów, na tydzień ją odwiedzą. Najstarszy jej syn został w Polsce, zajął się piesełami sztuk 3... Poleci tam jak tamci wrócą, na całe wakacje.
Udało nam się z G pospacerować, pośmiać się do bólu brzucha, zaliczyć ubzdryngolenie rozchichiotane huśtawkowe. Przy czym owo ubzdryngolenie to bardziej wpływ towarzystwa, huśtawki niż tego jednego drinka.
Napykałyśmy zdjęć, jak zwykle.. Plan G był bardzo napięty, każdy chciał się z nią zobaczyć, a nam się spotkać udało codziennie, choć wczoraj ledwo chwilkę, na pożegnalny uścisk. Teraz czekać do grudnia nam trzeba, chyba, że.. że życie mnie zmusi i też wyjadę do Londynu! Nigdy nie brałam takiej opcji pod uwagę, ale zaczyna się dziać u mnie tak, że nie wiem czy to nie okaże się właściwym wyjściem.

Wczoraj znów nie było prądu, wichury które przeszły nad Polską pewnie w wielu miejscach tak porobiły. Ślubny nachmurzony położył się spać, a ja z dzieciakami grałam w makao. I wiecie co? Fajne z nich LUDZIE! Z tych moich dzieciaków-jużniedzieciaków :) Dadzą się lubić. Bo można kochać, a nie lubić przy tym. A ich da się lubić. Naśmialiśmy się tak we trójkę i tylko brakowało mi do tego obrazu jednego.. czwartej uśmiechniętej osoby.

Zbierają się burze od dawna, nad moim małżeństwem. i.. okaże się czy rozpędzi się je byle czym, jak było zawsze , czy będzie coś z tego więcej, a sporo na to wskazuje.
Cóż... pożyjom uwidiom.

Póki co... idę wywiesić pranie, dosmaczam pomidorową, ugotuję makaron albo zrobię do niej lane kluski.

Komentarze

  1. Burze jak to burze , strzelą ,hukną ,luną postraszą i przejdą . Będzie dobrze . a może czas zmienić klimat na bardziej mokry i huśtać się z G w Londynie .

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne takie spotkanie z psiapółą, bo sądzę, że G jest dla Ciebie właśnie taką osobą.

    Wyjazd, rozpoczęcie życia w nowym miejscu OK. Mam nadzieję, że wyjazd nie będzie ucieczką. Rozstanie i co potem? Rozwód? Trudno jest podjąć taką decyzję. Zawsze jestem zdania, że jeśli można ratować związek trzeba to czynić.

    Podrzucisz mi jakiś przepis na ciasto z truskawkami?

    OdpowiedzUsuń
  3. ~uczuciowesmaki19 czerwca 2016 15:05

    Wiatr dymał ostro, gromy grzmociły srogo a drzewa trzaskały jak zapałki. Działo się również u mnie ale dziś za to piękna i słoneczna pogoda.
    W UK może być lipa jeśli wyjdą z Unii.
    Hmmm, to może tak być, że będziesz do wyrwania? Zastanowię się ;-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))
    Pozdrowienia ślę :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanowisz się? no wiesz!! Powinieneś czekać przygotowany do startu!! :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ratuję, ratuję, od 21 lat... ;)

    Przepis? oprócz: biszkopt, bita smietana i galkaretką? To najwyzej taki typowy, szybki, pod każdy owoc.. moze być truskawka, rabarbar, jabłko, brzoskwinia, co kto chce i ma...
    250 g masła roślinnego (z kruszwicy najlepiej, takie ze słonecznikiem na pudełku, bez dodatków)
    1 szkl cukru
    5 jajek
    3 szkl maki
    2 łyżeczki proszku do pieczenia
    2 łyżki oleju, 1 łyżka octu

    Rozkręcasz mikserem wszystko mikserem, najpierw masło z cukrem, potem jajka i mąka z proszkiem - na przemian, na końcu oliwa i ocet. Układasz owoce, dajesz kruszonkę (masło, cukier, mąka) lub nie ;) w piekarnik 180 st az się zrumieni, ok 40 minut przynajmniej, ja nie mierzę pilnuję koloru

    OdpowiedzUsuń
  6. ~uczuciowesmaki20 czerwca 2016 15:23

    Baaaa nooo, sprzęt z drugiej ręki może mieć wady ukryte lub licznik cofnięty więc widzisz sama looneiowa, rozwaga niezbędna ;-))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę że to dobry pomysł z tą Anglią albo w te albo we w te .Po prostu zawsze jesteś pod ręką do wszystkiego i to daje mu poczucie władzy nad tobą .
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedyś trzeba powiedzieć dość, ja powiedziałam po 19 latach i to jego wysłałam hen, ja zostałam....
    a co do braku prądu, takie zasłyszane w intenecie:
    "wczoraj nie miałem internetu, wyszedłem z pokoju do rodziny, całkiem spoko ludzie"... :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję serdecznie! Chętnie wypróbuję przepis! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. u mnie też wichury były, ale nie jakieś ogromne. ot. trochę wiaterku, ciemnych chmury i nawet deszcz porządnie nie popadał. ale za to powietrze...po nim pachniało obłędnie.
    takie zmiany pracowe i mieszkaniowe na pewno wywołują obawy, ale jak nie będzie wyjścia... czasem trzeba zaryzykować.
    a co do rozpędzania tych innych burz nad małżeństwem... nie wiem czy "byle czym:" to dobre rozwiązanie. bo nie do końca i porządnie wyjaśnione/zmienione/naprawione/rozwiązane, nadal będzie stało ością pomiędzy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Masz rację :) Sama muszę pamiętać, by w razie czego nie wpaść z deszczu pod rynnę;)

    OdpowiedzUsuń
  12. nooo.. sama prawda!!! Ale pociesza mnie to, ze jak prad w końcu włączyli, to jednak jeszcze kilka rumdek zagraliśmy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Och ..nie wiem czy pamiętasz z poprzedniego mojego blogu moją teorię o sicie, co przepuszcza, przepuszcza aż w końcu sie zatka.. tak w skrócie;) tez tak uwazam, ale.. czasem jak groch o ścianę i w owym sicie robi sie tylko malutki otwór, który przepuszcza dalej póki znów sie nie nazbiera szlamu.. I tak w kółko... Co zrobic jak u jednego jak grochem o ściane, lub chwilowa poprawa, a drugie to.. straszny śmierdzący tchórz..

    OdpowiedzUsuń
  14. dzięki Adam :) Równiez pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. coś tam pamiętam i nawet podzielam tą teorię. bo tak bywa.
    niekiedy nawet wydaje się, ze już jest wytłumaczone i naprawione i że się całkiem odetkało, a tu znowu powoli się gromadzi... może po prostu takie jest właśnie życie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...