Pół wakacji, pół lata, pół życia?

Co jest grane?? Myślałam, że mrugnę, a się zdrzemnęłam? Ktoś zabrał mi dwie godziny dnia? Dwie godziny życia?? Wiem, że czas zapierdala, ale żeby aż tak??? Uff.. A to jednak wyczerpała się bateria w zegarze, który zawsze się śpieszył..

Niby się wyjaśniło z tym czasem, ale jednak... Za mną nie wiadomo jak i kiedy: połowa wakacji, połowa lata, połowa życia (i tu nawet chyba zbyt optymistycznie!?) Dni mijają jeden za drugim, niby każdy nowy, niby inny, a jednak bardzo podobny, niemal identyczny. Nawet te 11 dni od ostatniej notki (kiedyś nie do pomyślenia)minęło zadziwiająco szybko...

Jeszcze 7 razy pójdę do pracy i urlop! Odliczam te dni, ale tak naprawdę cieszę się raczej z przyzwyczajenia niż naprawdę.. Może coś we mnie się złamało? A może też przez to, że siekiera z Jedną Taką Wredną łupnęła (dokładnie nawet w prezencie imieninowym dostałam takie łupnięcie), ale znów wisi.. I nie wiadomo co z tego wyniknie... Gdyby spadło, to człowiek mógłby podjąć jakieś działanie, jakiś ratunek, naprawę, albo..przestać się martwić!

Imieninowo, przypadkiem tak wyszło, poświętowałam sobie przy lampce wina i makaronie ze szpinakiem i gorgonzolą, w babskim towarzystwie, w lokalu "Za drzwiami", a jednak przy stoliku na dworze :P Było babsko, fajnie i beztrosko.

Ostatnie dni to powrót lata. W pracy 8 godzin: piekarnik z termoobiegiem. Dziś dokładnie do g.15 upał, a zaraz po wyjściu niebo zamruczało i wiatr przyniósł cudowny zapach deszczu.. Taki nawet jeziorny zapach, jaki uwielbiam. Uwielbiam, choć od kilku lat kojarzy mi się dość nostalgicznie. Lunęło sobie potem solidnie, acz krótko.

W pracy zbliża się remont. Po tym jak zobaczyłam projekt, to wszystkim się polepszy, tylko mi popieprzy! Chyba nie popracuję tu długo, choć planowałam do emerytury! Po tym co się zapowiada, to grozi mi klaustrofobia, deprecha i utrata wzroku!!


Córa rozpoczęła pracę w sklepie na miejscu. Co chwilę się im tam zmienia.. Raz było, że same weekendy, potem same niedziele, a w efekcie ten cały tydzień chodzi i okaże się co dalej. Wczoraj wróciła załamana, bo kasa sporo nie grała, ale dziś sprawa się wyjaśniła, inna z kasy wzięła, zapłaciła dostawcy ale nie zakodowała tego w kasie. a córa jako ucząca się pracowała na kasie, na jej konto. pierwszy podstawowy błąd: nie było rozliczenia i przekazania kasy zanim Córa na nią weszła, choć tym bardziej tamta dziewczyna powinna jej pilnowac!

Przed chwilą wypierdyknęło mi korki. Coś strzeliło w kuchni i tym czymś okazał mój mikser! Robiłam piertuszkowe pesto na obiad (dla mnie i Córy, bo panowie jedzą żurek od wczoraj), odłożyłam mikser (wyłączony, ale wtyczka została w kontakcie) zapomniałam o nim i strzelił i zadymił! I nikt pewnie nie uwierzy, że dziś w pracy rozmawiałyśmy o takich właśnie, dokładnie, zdarzeniach!! Koleżanka powiedziała, że spaliła już 5 mikserów, ale raczej od przeciążenia pracą. A ja na to, że mam drugi albo trzeci mikser w przeciągu ostatnich 20 lat. Nigdy mi się nie spalił.. i proszę! Napisałam koleżance co mi się stało, a ona na to, że jutro będziemy rozmawiać o wielkiej wygranej w totka! Czarownice ;)

Ooch...oby te moje moce czarownicowe były bardziej..przewidywalne i ukierunkowane! Teraz mam same ślepe trafy, bo nie zaprzeczam, mam często więcej szczęścia niż rozumu! Na co bym, te moce wykorzystała? Hmm.... Najpierw pokonałabym pewną Babę Jagę, delikatnie spacyfikowała, bez obaw. To by mi w tym przypadku wystarczyło. Czy ta wielka wygrana? Może i by wiele ułatwiła, ale czy jednak nie utrudniła czegoś innego? Przydałaby się, ale nie taka urywająca dupę... Cóż.. dupa może mi się jeszcze czasem przydać;) jeszcze parę spraw mi się na myśl ciśnie, ale.. po pierwsze obawiam się efektu motyla a po drugie.... Komuś by pomogło, a komuś zaszkodziło, więc lepiej nie. O uzdrawianiu chorób i pokoju na świecie, to nawet nie wspominam. Banalnie cudowne może, ale raczej poza zasięgiem zwykłej czarwnicy.

Komentarze

  1. Efekt motyla , urwana dupa , chce marchewkę

    OdpowiedzUsuń
  2. ~uczuciowesmaki27 lipca 2016 15:43

    Stwierdzam co następuje:" Tobie looneiowa życie płynie jak choremu po rycynie" . Koniec stwierdzenia ;-))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Loonei. Nie można być zwykłą albo niezwykłą Czarownicą. Czary to nie jest zabawa. My Czarownice widzimy więcej, czujemy więcej, znamy ludzkie myśli, jesteśmy przede wszystkim świadome że możemy wszystko. Umysł ludzki ma nieograniczone możliwości i my potrafimy z tego korzystać. Wszystko jest w nas. Przesyłam dużo Słońca i świetlistej czaromarowej energii.

    OdpowiedzUsuń
  4. jak to dobrze, że mi o tym totolotku wspomniałas! bo czasami tak mam dość mojej roboty ( i samej myśli o niej), że malutki milion, do końca dni mych by mi na życie wystarczył!

    OdpowiedzUsuń
  5. od pokoju na świecie, to są wszelkiej maści miss-ki, porządne czarownice to rzucają uroki(em) i czar(em)... :)
    PS. coś mam wrażenie, że to rzeczywiście optymistyczne podejscie z tą połową życia.... nie, żebym Ci żałowała, ale myślę, że mam podobnie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę wysłać maila , nie dochodzę, niektóre ujęcia hmmm . To ja powinienem klekac przed Tobą . Maluchu Dawco Rozkoszy

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...