Zwyczajne życie? Wedle życzenia! ;)

Wredna Taka nadal służbowo wisi nade mną jak miecz Damoklesa, ale ciut się z tym strachem oswajam. Zresztą.. pewnie przesadzam! Bo przy całym moim naiwnym czasem(?) optymizmie, jestem sporą fatalistką, "miszczynią" w wymyślaniu tego co może się złego stać. Sprawa jest prosta i każdemu NORMALNEMU człowiekowi dałoby się wytłumaczyć i sprawa by się załatwiła polubownie i korzystnie dla obu stron. Jednak jak się trafia na chamstwo, pieniactwo i na taką..ehm.. osobę, która wojny toczy ze wszystkimi wokoło, ferment sieje, bo chyba to lubi, to wychodzą mi z tego źle przespane noce. I mimo, że rozum mi mówi, że nie ma się co tak tym przejmować, to trudno mi się przestać nakręcać. Przydadzą się dobre fluidy, myśli i czary wysyłane ku mnie, bo nie wiem czy mój Anioł Stróż nie jest zbytnio przepracowany! Stale mu głowę zawracam, nawet w takich sprawach w których porządny anioł rumieniłby się ze wstydu.. Ale ten jest MÓJ, więc pewnie przywykł :)

No i jeszcze 18 razy do pracy pójdę.. i urlop! I 5 dni nad morzem!! (odpukać!)

Dni mijają mi zwyczajnie: droga do pracy (przyjemnie.. szczególnie dziś powietrze po burzowej nocy było rześkie, świeże i cudownie pachnące), potem 8 godzin pracy, dość sajgonowej, w duchocie, ale jakoś idzie.. Koleżanki mam fajne, więc dzień zwykle (jak nie przyjdą jakieś Wredne Takie) mija przyjemnie. Szybki powrót do domu, obiad (zwykle częściowo ugotowany dzień wcześniej, a dokończony przez Córę – póki jest w domu) Po obiedzie jakieś pranie.. jakieś kiszenie ogórków (dostałam od teściowej, prosto z ogródka, z koprem i ze świeżo ukopanym chrzanem), potem oddech, komputer, TV lub książka, czasem kijki lub rower, jakieś cytrynowe piwko i .. siusiu paciorek i spać. Ewentualnie jeszcze seksu porcja przed snem. Prawda, że nudno? Ale w sumie takie życie jest najprzyjemniejsze. Przygody czasem, czyli jakiś wyjazd, spotkanie, zakupy. Życie zwyczajne, ale takiego zawsze chciałam. Owszem nie wszystko jest takie jak w marzeniach....ale staram skupić się na pozytywach.

Ostatnio, jak dzień zaczął się wypogadzać wieczorem, wyciągnęłam Córę na wyprawę rowerową, oto jej plon:

20160703_20392320160707_184415
20160707_184442
20160707_184957

Komentarze

  1. Piękne fotografie. A ja przy biurku z filiżanką kawy, za oknem pachnący deszcz i podwórko z betonu. Ale już tęsknię za moimi łąkami i lasami... a za kilka dni będę już cieszyć się podobnymi widokami. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. dobra. w takim razie uwaga, bo lecą dobre fluidy i pozytywne myśli :)) złapałaś? :))
    zwyczajność też jest fajna. ja lubię :)
    a zdjęcia- bardzo ładne. poproszę więcej :)
    może znad morza jakieś przywieziesz? nad polskim nie byłam już mnóstwo czasu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj porysowana. ( Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
    Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem) tak mi przyszło do głowy:) Pozdrawiam prawie słonecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. ".... ale staram skupić się na pozytywach.".. i to jest bardzo dobra koncepcja... tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Sobotnia mieszanka skrajności

Święty spokój