Ostatni weekend wakacji i... po weekendzie!

To może i był zwykły weekend. Ale w swojej zwyczajności niezwyczajny.

W sobotę wcześnie wstałam. To łatwiejsze kiedy dzień zapowiada się taki pogodny, lśniący, złocisty. Najdziwniejsze było to, że czułam w sobie moc i energię. To ostatnio bardzo rzadkie u mnie uczucie. O dziwo owa moc przekształciła się mniej magicznie, a bardziej przyziemnie. Tak nawet dosłownie częściowo. Nie walczyłam z tymi chęciami i zapędami, bo ..o boszsz.. chciało mi się sprzątać???? Wsiadłam i polatałam (pożyczonym) odkurzaczem, pomyłam te okna, na które nie świeciło bezpośrednio słońce (przyczyna znana każdemu kto mył okna w słońcu, a potem widział, że efekt po jest gorszy niż przed), poprałam białe, poprałam ciemne, baaa a nawet poprałam kolorowe, wytarłam kurze (lepiej nie pytać co tej kurze wytarłam ;P) Zrobiłam obiad, a także przygotowałam w solance pałki kurczaka do wędzenia, na niedzielę (mój debiut wędzarniczy) I..około południa wsiadłam na rower i..pooognaaaałam w babie lato, przez pola, drogi, przez las.... I nawet skubnęłam sobie gdzieś dzikiej gruszki, a potem jabłuszka... Potem pogadałam ( w cieniu..uff) z Londynem. Oczywiście przez telefon i nie z całym Londynem, a najważniejszą tam osobą:) Dopadła mnie akurat jak pstrykałam portrecik złamanej jarzębinie.. Godzina owej wycieczki nie została wybrana mądrze, oj nie... Wróciłam do domu z twarzą jak grilowany pomidor, bo nawet dupa pawiana nie posiada takiego żywego odcienia ;) Mądre też nie było ugaszenie pragnienia po powrocie cytrynowym piwkiem z lodóweczki.. Chłodny prysznic był jednak lepszy. W gardle klucha od niedzieli, ale może się rozejdzie?

W niedzielę uwędziłam owe pałki. To zawsze "trochę" trwa, więc siedzieliśmy sobie ze Ślubnym w ogródku, na leżaczkach, z piwkiem, sielsko, leniwie. Pałki wyszły za suche i za słone, bo przepis od kuzyna dotyczył tłustych i sporych ćwiartek, a nie pałek od odchudzonych liliputów kurczakowych. Dało się jednak zjeść i następnym razem będę mądrzejsza. W końcu wędzarnia będzie sobie dalej stała na podwórku. Ową wędzarnię dostał mój tata od sąsiadki, w spadku po jej mężu. Zmarł niedawno, sąsiadka wędzeniem się zająć nie miała zamiaru, a że nie jest psem ogrodnika, chętnie oddała uczynnemu sąsiadowi :) Teraz tata często coś wędzi i czasem trochę z owego czegoś podrzuca sąsiadce na gotowo :)

Popołudnie niedzielne, upłynęło pod znakiem dożynek.

Poniedziałek ...uffff....uparowany, uduszony i hałaśny...i dobrze, że ten roboczy już za mną! I plomba wypadła mi z górnej czwórki! Dentysta juz umówiony...

To jest piosenka która ostatnio mi się nawet śni :)

http://youtu.be/B10Xe5Gm5cY

Komentarze

  1. w takim razie pozostaje chyba życzyć jak najwięcej pozytywnej energii :) niekoniecznie takiej wyłącznie do sprzątania, ale i do innych fajnych rzeczy także :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~uczuciowesmaki30 sierpnia 2016 15:53

    Wiesz co Looneiowa? W pewnej firmie widziałem wiszący na ścianie jako zapewne motto taki tekst: "Kiedy najdzie mnie pracowity zapał to siadam sobie cichutko w kąciku i czekam aż mi przejdzie." Jakby objawy się powtórzyły wypróbuj. Działa ;-)))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj porysowana Magdaleno. Pełny sukces, sprzątanie zaliczone:) Chociaż po wycieraniu kurze, te pałki mogłyby być smaczniejsze i to taki fachowiec jak ty je przyrządzał. Pozdrawiam jeszcze letnio.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja taką energię mam dzisiaj, więc rozładuję pokoncertowy nadmiar :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciesz się, kochana , że się Tobie chce. Jak zacznie się prawdzwa jesień to będziemy szlochać po kątach rożnych albo spać. Do dzieła!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. hah, oczyma wyobraźni zobaczyłam wianki świeżo uwędzonej kiełbasy, które niechybnie musiałyby się pojawić gdybym tylko była w posiadaniu takiej wędzarni. a ten zapach, który ma inne pod sobą ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy mnie tak rzadko nawiedzają takie chęci, nie chciałam ich przeganiać, ani czekać aż mi przejdzie, bo w tym odczekiwaniu mam wprawę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...