Dylematy sercowe, ałakuku ciąg dalszy...

Zaryzykowałam, że znów się zakocham , a on zniknie... Tak jak ostatnio było..choć z tym zakochaniem to i tak już za późno. O koteła chodzi oczywiście! Bo przed laty miałam takiego, był cudowny, był mądry, wybiegał na przywitanie kiedy wracałam z pracy, odprowadzał na bal i z balu nawet! Jakby się bał, że na rauszu nie trafię do domu.. A tymczasem kiedyś on do domu nie trafił, albo stało mu się coś złego.. I to mnie bolało najbardziej.. to, ze nie wiem co, że nie wiem gdzie.. chodziłam i nawoływałam, zaglądałam w zaspy (styczeń był) Przez pół roku z balkonu kilka razy dziennie kici kici wołałam... Z 10 lat temu to było.. I teraz ten maluch pod drzwi się przypętał.. Codzienne boje o kota ze Slubnym (póki co wywalczyłam kociakowi przepustkę do godz 19 w domu), ale jakos daję radę.. Jednak tak się boję by historia się nie powtórzyła! Tak sobie jednak myślę, że nie mozna z czegoś rezygnować ze strachu przed bólem! Bo inaczej.. nie zazna się też tego radosnego, tego co buduje serducho.
Może zbytnio się tu rozpisuję na ten temat, jednak tym teraz bardzo żyję.. choć pewną blokadę w sobie mam.
Dzis kolejna batalia z pchłami. Aż dziw, że na takim małym ciałku tyle tego dziadostwa! Nie chciałam obroży przeciw pchłom, bo one śmierdzą. Obroże znaczy:P . A to dałoby argument Ślubnemu, który twierdzi, że koty śmierdzą! A to przecież nieprawda. Śmierdzi kuweta, a nie kot! Koty to przecież czyścioszki. Kupiłam szampon, drugi raz dziś wykąpałyśmy z Córą Harrego (bez względu na płeć, zostaje Harry) . I jedno jest pewne.. ja nie mam pcheł! Bo to chyba na mnie wiecej szamponu zostało! Kociak boi się wody (choć dziś już było lepiej niż za pierwszym razem), a w szamponie ma byc wg przepisu 10 minut! Zatem szampon na kociaka, piana i tulenie. Wtedy wytrzyma tak kilka minut.

Operację powtórzymy w poniedziałek, bo nawet mam wolne.

Poza kotem, nic u mnie nowego. W pracy rozgardiasz remontowy trwa, jeszcze sporo nas czeka zamieszania.

Wczoraj pół księżyca spoglądało z nieba, pół złotego księżyca. Mglisty poranek, a potem prawdziwy upalny dzień :) Az trudno uwierzyć, że dekada września już za nami...

Komentarze

  1. Jak można tak stworzenia sortować? Kotek cacy, a pchły be?

    OdpowiedzUsuń
  2. to fakt, wrzesień nas rozpieszcza pogodą:) a co do kota... słodkie maluchy i te większe też, jednak moje serce w większym stopniu należy do piesów :) a co do strachu, to się zgadzam w całej rozciągłości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie...chyba w tym względzie jestem rasistką!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedys też bardzie psy..ale od kilkunastu lat koteły wyszły u mnie na prowadzenie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno mnie nie bylo, skandal!!!
    Daj koniecznie znac jak tam kocik :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Fenomen spotkań po latach :)