Przegląd przedświąt, świąt i poświąt ;)

Wesołego po świętach!
I tyle napisałam wczoraj;)
Oczywiście siadałam z zamiarem wygadania, a raczej: wypisania, tego co było, co jest, co siedzi w środku. Jednak widać wtrąciło się COŚ- nie-wiadomo-co, że nie napisałam nic więcej. Nie żeby było o czym, konkretnie pisać, bo nic takiego się nie stało. A mnie chyba zniknęła zdolność pisania o wszystkim małym i codziennym, i to tak jakby to było coś cudownego. A przecież jest cudowne! Z tych małych spraw składa się życie, tych większych jest w nim mniej, może dlatego są większe... Cudowne jest niebo rankiem, nawet jak kwiecień stał się zimny i nieprzychylny. Udało nam się jednak z G trzy razy spotkać, pospacerowac, pogadulic a nawet napić "kokosówki" własnej roboty .. To ogromny sukces, bo plan pobytu miała napięty, a chciała tez zwyczajnie "pomieszkać" w domu. Cudownie było spokojnie przeżyć święta, bez wielkiej gali, zwyczajnie, codziennie nieomal. Nooo poza tym, że stół trzeba było rozłożyć by pomieścić te wszystkie półmiski miseczki i talerzyki, mimo, że śniadanie świąteczne zjedliśmy tylko we czwórkę. Tata wybył do swojej Pani, "Dół" czyli brat z rodziną tez wyjechali do teściówki brata. Nikt do nas nie przyjechał, nigdzie nie jechaliśmy nawet w drugie święto. Za to Wielki Piątek był dniem robienia paznokci, a dziś.. dziś byłam u fryzjera. To nie byle jakie wydarzenie, bo prawie dwa lata u fryzjera nie byłam. Dziś za to był full zestaw: odbarwianie, farbowanie, obcinanie i układanie. Jutro planuję nasikać do kubeczka i dać sobie upuścić krew, laboratoryjnie oczywiście. A wszystko to możliwe, bo mam wolne. Aż do przyszłej środy.
W sobotę wreszcie(?) ta wielka impreza: Złote Gody teściów. Moi rodzice też w tym roku by mieli 50lecie...ech...Niebieska sukienka wisi w szafie, bordowe szpilki stoją w przedpokoju i wydają się rozemocjonowane swoją rolą. Sukienka spokojniejsza, bo już się sprawdziła. Byłam w niej na weselu w zeszłym roku, wszystko z nią dobrze, poza rozmiarem.. Oczywiście rozmiar odpowiedni dla mnie, niestety. Kiecka a'la namiot :P Ale skoro niebieski...to może być:) Wszystko co niebieskie, zawsze jest lepsze;)

Popołudniu kwiecień przypomniał sobie o wiośnie. Trochę się ociepliło, wyszło słońce. G dziś odleciaaaałaaa. Ale na spacer doczepiłam się do koleżanki, która jako (dość) świeżo upieczona babcia spacerowała z wnusią zapakowaną w wózek. Żal było takie słońce zmarnować.. No i fajnie, że wiatr rozczesał moje ufryzurowane loki... kolor został pochwalony przez koleżankę. Syn i Ślubny nie zauważyli różnicy. Eech rozbestwiłam tego mojego męża tym niechodzeniem do fryzjera, przez co az jęknął poznając cenę upiększenia. No cóz, trudno... Wcześniej widać byłam piękna sama z siebie, a teraz to kosztuje! :P


http://www.youtube.com/watch?v=lZiNtbgm9oM

Komentarze

  1. ach te chłopy...! ale zresztą, ja sama jestem mało spostrzegawcza! :)
    święta... minęły szybko. i jakoś spokojnie. wbrew pozorom :)
    u Ciebie pewnie multum zmian. ominęło mnie... kurna! pół roku!!!

    Trzeba sie napić! Winka chcesz? z ciemnych winogron :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wcześniej widać byłam piękna sama z siebie, a teraz to kosztuje!" - dobre, chociaż ja twardo utrzymuję, że to samo z siebie... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawaj!!! Przyda się ululać po takim dniu jak dziś!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo... grunt to dobra podstawa, w końcu z góffna bata nie ukręcisz!

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja też wiosennie pozdrawiam, lepiąc bałwana z gradu.
    Zrób dredy, ślubny zauważy :D

    OdpowiedzUsuń
  6. no ja się ostatnio tak upiększam sama z siebie, że mi po 10 lat odejmują i nie poznają na ulicy... a ja się tylko pięknie starzeję :) a creep jest wyryty w RAM-ie mego ciała :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...