Taki darowasny czas: jakby go nie zmarnowac i tym się nie stresować...

Nieoczekiwanie, od wczoraj, mam urlop. Całe trzy dni, ale z weekendem pięć. To już coś..
Jednak dziś odczuwam to wredne, niepotrzebne uczucie, jakby stres urlopowy?!!
Odpoczywać też trzeba umieć!!! Nie wiem na czym rzecz polega? Czy za dużo oczekuję, może zbyt wiele bym chciała na raz... Bo chciałabym nadgonić prace domowe, równocześnie poleniuchować , albo wyskoczyć gdzieś i zrobić coś ekscytującego. Tak, to chyba to! Rozum wie, że tak się nie da, a w środku dygotanie!

Póki co atrakcje urlopowe wielkie: gotuję dwie zupy na raz ( a bo jakoś rozmroziło mi się za dużo mięsa), piekę pizzę , albo bób gotuję, piorę i piorę, składam to co poschło, kąpię kota, bo wytarzał się w węglu, albo wyciągam go spod samochodu sąsiada, nawołuję i naganiam do domu. Wieszam i ściągam pranie za praniem: bo chmury, bo kropi i znów wieszam, bo słońce wyszło. Wczoraj pranie powiewało tak, że jakby linki były przywiązane do domu, to by odleciał! Czasu poczytać prawie nawet nie mam...

Piorę jednak z przyjemnością, bo w nowej pralce! Stara się zbuntowała, więc uszczupliliśmy skromne oszczędności i pojechaliśmy kupić. Ograniczał nas nie tylko budżet, ale i miejsce, bo tym razem pralka postawiona w łazience, a nie w piwnicy. Od dwóch lat mówiliśmy, że kupimy, to wreszcie to zrobilismy. Czasem dobrze być czymś ograniczonym, bo po wejściu do sklepu wybór mieliśmy między dwiema sztukami. Przez wymiar tylko ta z wsadem od góry (moja pierwsza taka) 5 cm za mało na te bardziej tradycyjne no i przez cenę z tych w dolnych granicach ..noo.. Pan wydawał się rozczarowany nami, że chcemy "taką pralkę by tylko prała".. Nie wiem, może inne same wieszają, składają i gotują obiady. Ja chciałam prosto, tanio i dobrze. Zdecydowałam się w 5 minut. I mam nadzieję, że trafiłam dobrze. Firmy to dla mnie ściema, więc na to zbytnio nie patrzyłam. Tyle o ile, by nazwa była mi przynajmniej znana. Póki co ciesze się luksusem wyciągania prawie suchego prania, bo stara pralka prawie nie odwirowywała... Czyli teraz sama przyjemność prać. Czyli sama przyjemność urlopować..
To skąd to dziwne uczucie? Chciałabym wiedzieć, bo może wtedy udałoby mi się go pozbyć?

Córa w poniedziałek się obroniła, na piątkę! Dumna jestem jak paw. Wraca dopiero jutro, bo trzeba było uczcić, bo jakieś tam papiery pozałatwiać, obiegówki, zapisać się na studia magisterskie... No i urodziny swoje wyprawiła, bo wcześniej nie miała na to głowy.

Synuś ma dziś imieniny, więc jutro rodzinna minibiba: planuję tort bezowy z bitą śmietaną, malinami i borówkami (Córa nie lubi truskawek, więc te odpuszczę sobie) Cóż.. malutki kawałek będzie moim grzechem, okazja przecież niepowtarzalna:)

Ommm.. taki krótki urlop, spędzany w domu, to jakby codziennie była sobota, prawda? Uwielbiam soboty.. Ommm... Muszę cieszyć się tym co mam, a nie szukać dziury w całym! Niech mi to wlezie do tego opornego organizmu!

Zaraz ruszam na kijki.. trzeba jakoś spalić tą pizzę co pożarłam. A wyszła mi zajebiaszcza, puszysta, lekka, mniam. Muszę z domu zwiać, bo został jeszcze kawałek..... :P

Komentarze

  1. no to się urlopuj :) ja też będę już od jutra... jadę w las z Biedronami więc nastąpi totalny reset :) i może jakieś rozwiązania znajdę na pracowe niedogodności :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięć dni wolnego? To tylko zwyczajny długi weekend...

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle godnego jadła... No nic wrócę do moich kanapek.
    Gratki dla córki, powiedz jej, że obrona magisterki wygląda dokładnie tak samo, tylko praca musi mieć ze 20 str więcej. Niech zrobi długa bibliografię i po kłopocie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje dla Córy, a Tobie za umiejętność odmówienia sobie drugiego kawałka i za pracowitość.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. pranie, sprzątanie, gotowanie.... niektórzy to potrafią się cieszyć urlopem... :D
    jeden tydzień za mną, drugi się właśnie zaczął, a pogoda do doopy.... ale będę uparta i nie wezmę z Ciebie przykładu... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ... z tymi dniami wolnymi w domu to właśnie tak jest, że więcej pokus, i do jedzenia więcej :) :)
    Córce gratuluję obrony :)

    no i jeszcze, skoro było tych dni pięć, z czego 3 w pewnym sensie gratisowe, to spokojnie, 2 mogłaś poświęcić na coś wariackiego... nie wiem, leżenie w ogrodzie w różowej sukience i wielkim kapeluszu (choć nie wiem jak u ciebie z pogodą), albo na to by gdzieś posiedzieć bezczynnie choćby nad szklanką wody cytryna i miętą :) ... tak żeby nic nie robić, nic nie musieć i z odrobiną dekadenckiego zacięcia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...