433. Rajsefiber, plany kontra zapowiedzi....

Już mam rajsefiber, zatem nie wiem co wyjdzie z tego klikania ;)
Od kilku dni prałam wszystko co mi wpadło w ręce, podstępem nawet wyrywałam chłopakom, chowałam by już w tym nie chodzili, żeby zdążyło wyschnąć, by było gotowe do zabrania, tak w razie czego.... Góra na fotelu rosła. Może to? A może tamto się przyda... Każda kobieta wie, że na 5 dni pakuje się prawie tak samo dużo ciuchów jak na dwa tygodnie, no może poza ilością niewymownych i skarpetek.. Trzeba być przygotowanym na chłodne wieczory, poranki, dni deszczowe ale i mieć nadzieję na okazję założenia letniej kiecki i stroju kąpielowego... Ten ostatni trafił mi się wreszcie taki, ze chyba nawet się w nim pokażę publicznie..a co mi tam... oby tylko była okazja! No i jeszcze jakieś nieprzewidziane okoliczności
Mam w planach tego wyjazdu:
1. zaliczyć kąpiel w morzu,
2. strzaskać nogi na mahoń,
3. kupić różowe, długie kolczyki
4. nawdychać się jodu na cały rok,
5. zaliczyć każdy możliwy zachód słońca (wschód w tym roku pewnie sobie darujemy, ale nie wykluczam takiej możliwości)
6. jeden wieczór chciałabym przetańczyć,
7. wejść na latarnię marską
8. dobrze się bawić
9. naładować duracelki na kolejny rok pracy

Jedyny minus tego wyjazdu: będę tęsknić za Harrym. Córa zostaje w domu (pracuje), więc opieka będzie... To tylko mnie pociesza. Za to przyjemniej będzie się wracało, wiedząc, że czeka mój słodki wąsaty pyszczek. I na szczęście będę mieć jeszcze kilka dni wolnych po powrocie...Pocieszające..

Pogoda jednak niestety zapowiadana jest kiepska.. Nie mogę narzekać, bo cały pierwszy tydzień wolnego miałam prawdziuteńkie lato. Nawet burza z dzisiejszej nocy była prawdziwie letnia! A ulewa taka, że zalało nam piwnicę, a teście musieli wzywać straż do pompowania, bo woda im się wdarła do domu. Waliło piorunami raz za razem, wiało strasznie, wodą w okna chlustało jak z węża strażackiego... a ranek wstał pogodny i znów jest upał. Lato - tak jak to niegdyś bywało :) Sierpień nadrabia lipcowe zaległości, oby mu tak zostało do końca,...

AAA... wypad do Poznania udał się nam. Synuś faktycznie się nie wybrał z nami, chyba zdezerterował, poza tym kupiłam mu te obiecane spodenki w pobliskim mieście... Z racji wyprzedaży nawet dwie pary. Zatem nie musiał.. My z Córą nabawiłyśmy się pęcherzy na stopach, ale schudł nam portfel i spuchła szafa. Na wyjazd mam trzy pary nowych spodni, dwie bluzki. Córa dość podobnie się wzbogaciła:) Dodatkowo udało mi się obdarować ją nową walizką na kółkach, na której widok oczy jej rozbłysły, a taki właśnie miałam zamiar sprawić jej prezent za ten jej ładny dyplom :) Walizka jest piękna, dobra gatunkowo, świetnie się prowadzi we wszystkich kierunkach i jest turkusowa :)

A to piosenka sprzed lat, która przywodzi mi na myśl wakacje, również w Pobierowie, lata temu.. Kiedy byłam w wieku Synusia, czyli świeżo po uzyskaniu pełnoletności... ach co to były za wakacje.. ach co to było za lato!!!

P.S. W razie jakby jakies tsunami..to może znaczyć, że udało mi się zrealizować punkt pierwszy... ;)

http://youtu.be/Tosky-ZNbRw

Komentarze

  1. :) udanego wyjazdu i odpoczynku, żeby jednak pogoda była taka jak na wolnym nad morzem być powinna :) :)

    ... spoko, do mnie to tsunami i tak nie dotrze :p za daleko i jednak nieco wyżej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obyś miała co wspominać ... znaczy dużo pozytywnych wrażeń życzę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...