SKS czy jednak coś innego?

Mam trochę ciężką głowę po wczorajszym babskim wieczorze( choć wina nie było dużo, to raczej późnowieczorne jedzenie), ale sobota ma swoje prawa..no i obowiązki, więc nie ma zmiłuj. Pranie się kręci w pralce, naczynia w zmywarce, a obiad prawie prawie... sprzątanie w lesie, jak to u mnie, zawsze na ostatnim miejscu.. Jak ja tego nie luuuubię, wiec wymyślę wszystko by robić coś innego.
Ogólnie to dopadło mnie chyba SKS* potęgowane przez pogodę i porę roku. Czasem ranek potrafi zaskoczyć swym pięknem, szczególnie wschody słońca, których latem się raczej nie zdąży zobaczyć.. Te zimowe krajobrazy malowane słońcem i chmurami lekko podładowują moje słoneczne bateryjki. Choć bywają takie dni kiedy tego słońca nie zobaczy się ani na milimetr..
SKS objawia się (oprócz niemożliwością wykonania pewnych figur na aerobiku...) pamięcią wsteczną ;) Przypominają mi się zamierzchłe wspomnienia, nawet te podstawówkowe. Np ostatnio.. Z czasów kiedy religia nie była przedmiotem w szkole, a chodziło się do salki przy plebani, popołudniu. Ksiądz prowadził te lekcje, a nasz był taki, że no.. bałam się go i go nie lubiłam.., a jako dorosła osoba to nawet nie miałam do niego szacunku. Ani jako do człowieka, ani tym bardziej jako księdza. Poważnie się mi naraził, serio! Uzbierało się tego sporo.. Ale niech mu ziemia lekką będzie....Znicza też mu nie żałuję od czasu do czasu.

Religia nie była obowiązkowa, ale każdy chodził. Szczególnie u nas, na wsi. Dostawało się nawet osobne świadectwo. I wiecie co? Uważam, że sami sobie popsuli sprawę. Kiedy religia jest jednym z przedmiotów w szkole, to straciła ten swój inny, szczególny wymiar. No ale do tematu wróć... SKS przypomniał mi pewną sytuację, z lekcji o "Oku Opatrzności". Na naszym kościele jest owo oko, takie "wpisane w trójkącie" No i my dzieciaki wierzyliśmy, że na kogo to oko mrugnie, to umrze w ciągu roku. I ja z moją grupką stanęłam pod tym okiem, wpatrując sie w nie.. hmm... dzieci chyba lubią się trochę bać? Sprawdzac? Ihih.. Patrzyłam, patrzyłam i... oczywiście mrugnęło!!! jak boni dydy! Mrugnęło!!! Ruuuuuszyłam z kopyta, to chyba miałam wreszcie dobry czas w biegu na 800 m.. Jedyny raz w życiu. I jak widać na załączonym obrazku.. piszę tu w końcu.. udało mi się wtedy uciec Opatrzności! Odpukać!!
I takich wspomnień ostatnio mam więcej.. Jakby wracały zza zasłony, wyłowione z myśloodsiewni. Może wracają by wyprzeć te bardziej współczesne wspomnienia.... A może to faktycznie tylko SKS.

* wyjaśnienie skrótu już chyba zna każdy, ale gdyby nie.. to SKS znaczy tu Starość Kurwa Starość

Komentarze

  1. Trafiłam do Ciebie od BOi czyli Mikołaja Miki.
    Tekścik bardzo dla mnie na czasie, tym bardziej, że sama też w tym duchu ostatnio piszę.
    Pozdrawiam i zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. to nie SKS, to świąteczne wspomnienia dzieciństwa, beztroski, dobrego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja w wieku 24 lat też chyba cierpię na SKS :P Wspomnienia czasem aż uderzają. I to często znienacka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Iwona Zmyślona10 grudnia 2017 04:03

    To nie SKS, to powrót do chwil szczęśliwych. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przytulam Loonei :)

    OdpowiedzUsuń
  6. SKS to mówią chłopy co jak cegłe podniosą to im strzyknie coś w plecach. Tobie się klimaty świąteczne uruchamiają ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ależ to absolutnie nie SKS. mnie też od czasu do czasu się przypominają różne rzeczy z dawna i pradawna. fajne, śmieszne i miłe. wspomnienia. w końcu są po to aby wspominać :))
    gdzieś obiło mi się o oczy, ze likwidują blogi tu gdzie jesteś? przenosisz się? jeśli tak, to ja poproszę namiary na nowe miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  8. serio?? Gdzies tam raz cos mi błysnęło, że dzieje się tutaj to co kiedys na interii..ale chyba nie zarejestrowałam! mało bywam ostatnio, ale nie chciałabym całkiem stracić Was ani tego świata... musze cos skombinowac, dam ci znac, oczywiście!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...