"Upadamy wtedy gdy nasze życie przestaje być codziennym zdumieniem"

Szukam tego co mi kradnie czas! Naprawdę nic takiego się nie dzieje, nic takiego konkretnego nie robię, a czas sssss...sssobie ucieka. Szczególnie ten tzw "wolny".
Bo co takiego dziś zrobiłam? Zupę pomidorową ugotowałam właściwie wczoraj, dziś tylko dosmaczyłam i zrobiłam pierogi leniwe. Leniwe pracochłonne nie są (jak na pierogi), więc co? Gdzie to śmignęło? Przy rozładowywaniu i załadowywaniu zmywarki? Hmm.. no przecież nic! Może ta godzinka na "Zaklinaczkę duchów" taką różnicę zrobiła?

Nie wiem, więc chyba jest gdzieś jakaś szczelina w czasoprzestrzeni i tam ginie mój czas.

Dzień był dziś piękny, słoneczny, pobielony szronem. Zimno i wietrznie, ale jednak słońce robi robotę. Z tym, że mimo tego, mimo pięknego, pomalowanego wschodem nieba, dzień był taki ciężki. Z tych dziwnych, co to wiecie, niby nic, niby nie ma powodu, a jednak w środku tak jakoś drga, tak jakoś ciężko. Czuję się jakaś taka niedospana, bo nawet weekend nie nadrobił tych braków... To nawet nie chodzi o pobudki Harrego, nie o jego nocne chrupanie kociej karmy, które wtedy brzmi jak pękanie kry na jeziorze.. Zresztą jak na kota on nawet mało budzi, naje się i śpi aż do.. 6.00 w końcu nie wie kiedy weekend, a kiedy nie, więc budzi się tak jak pani wstaje do pracy, nawet jak pani nie wstaje ;) To niedospanie nie jest chyba też wywołane koncertowaniem Ślubnego polegającym na wychrapywaniu melodii, których by się nie powstydził Penderecki (przepraszam, wiem, że to wielki artysta i kompozytor - Krzysztof Penderecki nie Ślubny -ja się widać nie znam i tego nie chwytam). Po prostu budzę się rozedrgana, zdenerwowana, przytłoczona..

eeech..Może tak byle do wiosny? Hmm.. Na szczęście nadal zauważam i rejestruję w duszy te piękne, zwyczajne i tak niby banalne chwile, jak taki wschód słońca jak dziś.. jak ta piękna złota droga, kiedy jechałam do fryzjera, śnieg wtedy jeszcze leżał, droga ku zachodzącemu słońcu się złociła, a po obu jej stronach leżały pierzyny śniegu, nietknięte jeszcze odwilżą, gładkie, też złocone tym słońcem.. i potem świat stał się taki błękitny, zaczarowany, na kilka minut. Wszystko to widzę, wszystko to karmi moją duszę.. Na szczęście bo "upadamy wtedy gdy nasze życie przestaje być codziennym zdumieniem" i .. no nie wiem skąd jednak to rozedrganie! W domu wszystko dobrze, odpukać..
A miałam coś opowiedzieć, ale to już może następnym razem, bo... pisanie i net mają największą zdolność podkradania czasu! I może lepiej już nie analizować tego rozedrgania, nie kopać sobie większego dołka, tylko wziąć kota na kolana, tym bardziej, że on miał ostatnio ciężkie przeżycia, ale o tym kiedyś tam. No dobra, bo patrzy z wyrzutem, że za mało ma mojej uwagi, bo on ważniejszy niż klawiatura. Ma rację, pewnie, że ma :)

Komentarze

  1. A nie możesz Ślubnego przestroić na disco polo? Disco polo nie drażni tak jak muzyka Pendereckiego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest coś.. jak nie można z czymś walczyć, to trzeba to pokochać ;)

      Usuń
  2. A może opuść łoże małżeńskie i wreszcie daj sobie szansę na spokojny sen?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...