Prawie wiosenna sobota: w cieniu prześladowcy i blasku Czarnej Madonny...

Sobotni poranek, wreszcie taki jaki lubię najbardziej.. No może bardziej kiedy to jest lato, a najnajbardziej nad morzem.. ale to szczególne przypadki. Dziś jest sobota, kiedy jestem sama, bo nawet dzieci w pracy (Córa dorabia sobie czasem w weekendy w sklepie..hmm..większość niedziel, jak wiadomo, jej już odpadła...a Synusiowi wypadły akurat praktyki) Pięknie tak, że nawet wyprane pościele łapią zapach powietrza na lince...Nawet Harry wyszedł skorzystać z niemal wiosennej aury. Mniej się garnie na dwór, ale nie wiem czy to od kastracji czy zimna, czy może jednak ze strachu. Prześladuje go wielkie kocisko, które chyba nie zauważyło, że Harry nie stanowi mu już genetycznej konkurencji. Prześladowca znakuje nasze wszystkie piwniczne okna i drzwi wejściowe. A w pogoni nie waha się wbiec za Harrym do piwnicy. Obawiam się, że wychowałam maminsynka ;) Ale może po prostu nie ma duszy wojownika, a ja kocham go takiego jakim jest. Nie wiem jak przepędzić tego intruza, by mój kot czuł się bezpiecznie choć na swoim podwórku.

Taka sobota, jak dziś, nie służy do długiego spania, nie jest też całkiem leniwa. Zimowe soboty Ślubny miał wolne, więc nie wstawał wcześnie, zatem ja też nie miałam po co.. Burzyło to mój ulubiony rytm sobotni ;P Nie mówiąc już o czasie i chęci by tu poklikać ;) Ostatnie tygodnie w pracy były wyczerpujące, nadchodzi podobny, więc przyda mi się naładowanie bateryjek. Nie mam szczególnych planów, wieczór przed TV, popołudnie z książką. Po prostu luksus.
Nic.. trzeba teraz ugotować obiad (gulasz) i polatać na nowiutkim odkurzaczu! I pomachać nowym żelazkiem. Po ich zakupie uświadomiłam sobie, że pierwszy raz, mimo 23 lat tzw pożycia, kupiliśmy sobie te sprzęty. Wcześniejsze to albo w spadku, albo prezenty ślubne. Ostatnie lata mimo posiadania 2 odkurzaczy i tak latałam z miotłą, bo oba były niedorobione, niekompletne i wnerwiające. Harrego kłaczki jednak sprawiły, że bez odkurzacza już się nie dało, a w sprawie żelazka w wychodzącymi kabelkami się zbuntowałam ;) No to teraz nie mam wymówek i do roboty ! ;)
Ale w duchu prawie wiosennej soboty to potańczę z odkurzaczem i pośpiewam przy akompaniamencie pary z żelazka. Pamiętam, że moja ukochana ciocia-babcia zawsze śpiewała pieśni kościelne przy prasowaniu...Moje będą bardziej świeckie, choć przy żelazku dalej mi się pcha na usta "Czarna Madonna" :)


Komentarze

  1. "Czarna Madonna" jest bardzo melodyjna. I łatwo ją pełnym głosem śpiewać!

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoja sobota nie wygląda na leniwą ;) a kota musisz przekonać o własnej wartości i odwadze hehe ;) ja wychowałam za to psa maminsynka, co musi spać przykryty kołderką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro mąż nie zajmował się wychowaniem kota, to co się dziwisz? :) Myślę, że z czasem Harry stanie się odważniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja w tę sobotę, wstałam przed 6 rano choć wcale nie musiałam :) w dodatku w pełni wypoczęta i pełna zapału do wszystkiego. chciałam nawet okna pomyć, ale wypadło mi coś innego więc brudasy muszą poczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja dziś po działeczce troszkę pośmigałam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. no ja pracowe mam wszystkie weekendy ostatnio więc dzisiaj korzystam z kilku chwil tylko dla siebie...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...