Niedziela niedzieli nierówna
Muszę coś zacząć, bo oczy chyba na
zapałki zaraz będę musiała sobie otworzyć. Na kawę za późno,
bo (paradoksalnie) i tak kiepsko sypiam ostatnio... Nie wiem skąd mi się to znów
wzięło: czy to przez koniec lata, choć jeszcze babie lato trwa...
Jeszcze złota jesień w oddali majaczy ( a jest ponoć na nią
szansa w tym roku).. Zima wydaje się jeszcze niemożliwa, więc niby
Niedźwiedzie jeszcze na chodzie być powinny...
Intensywne mam te weekendy ostatnio i
potwierdza sie reguła, że im więcej się robi, tym więcej się chce. No i
bardziej się pada na nos w poniedziałek.
W poprzedni weekend zaliczyłam kaca,
więc na to 10 lecie mam już sprawę melanżu i sponiewierania
zaliczoną. Nie lubię tego uczucia, kiedy nie jestem pewna każdej
sekundy, że było tak jak było, małe luki mi zostały. Może
dlatego dopiero trzeci raz w życiu mi się tak zdarzyło i wolę tego
nie powtarzać. Drinki rzecz zdradliwa, szczególnie w papierowych
kubkach. Ubawiłam się jednak mega, kac jest tylko ceną. Choc
wygórowaną, owszem, cała niedziela psu w plecy...O tyle, ze nawet
interesująco było zamienić się ze Ślubnym rolami..he he...
A miniona niedziela, że tak powiem, po
przeciwnym biegunie. Znajomi zachwalali wrażenia z koncertów
organowych w Licheniu. Podobno centymetrowe ciary na całym ciele;) Od czerwca do
września, półgodzinne koncerty, codziennie się odbywają. No to
pojechaliśmy, bo nawet nie tak daleko, a ja osławionej bazyliki
jeszcze nie widziałam. Byłam w Licheniu Starym daawno daawno, bo
chyba ostatni raz w podstawówce.. Pojechaliśmy, nie religijnie
nawet. Organy tamtejsze to chyba jedne z największych w Europie, a
na pewno największe w Polsce. Pojechaliśmy ze znajomymi, tymi co w
Pobierowie się spiknęliśmy. Humory zatem szampańskie, to mamy
wypróbowane ;) Nie odpowiada mi właściwie przepych Bazyliki, ale
ogrom robi wrażenie kolosalne! Kręciło mi się głowie, dziwne
wrażenie jakies..choc ostanio często mi jakoś tak karuzela w
głowie się budzi, tam to wrażenie było spotęgowane. Kilka minut do
koncertu spędziliśmy na rozglądaniu się wokół, pielgrzymów
mnoga, akurat był chyba zjazd Kół Gospodyń Wiejskich, wszędzie
piękne oryginalne stroje ludowe wielu barw i z całej Polski!
Oczywiście owe stroje na gospodyniach, nie chadzały same ;)
Czekamy..czekamy... a koncertu nie ma. No to wujek Google i... no
tak, grali do soboty!!!! I tyle z koncertowania mieliśmy. Trzeba
przyjechać w przyszłym roku! Dzień był jednak piękny, pogodny.
Towarzystwo świetne, spacer po ogrodach (Golgotę sobie
darowalismy) Udana niedziela odhaczona..
A za tydzień.. krystalizują się
coraz bardziej plany: Pobierowo na bis! Weekendowo :) My chyba
dostaliśmy na głowę, ale cóż.. nawet mi to odpowiada :) Jeszcze
się dość nasiedzę w domu..
i pięknie... ja też jakieś tam plany mam, ale może niekoniecznie weekendowe :)
OdpowiedzUsuńzatem oby jak najwięcej pozytywnych i pełnych fajności, weekendów :)
OdpowiedzUsuńo widzisz!
Usuń"a przed nią bieży baranek, a nad nią lata motylek"- to idealna nutka do mojej notki :) że też mi nie przyszła do głowy. a zdawałoby się taka oczywista. dziękuje zatem :))
We wspomnianej bazylice nie mogłam w ogóle skupić się na modlitwie. Jednak gdybym usłyszała koncert, to kto wie? Może dotknęłabym nieba ?
OdpowiedzUsuńCo do zamiany ról... też miałabym czasami ochotę zabalować jak Małż. ... jednak wątpię, czy by załapał, co w ten sposób chcę mu przekazać :))