Ognista trąba, kule armatnie i listopadowa Rhapsodia

Patrzę przez okno w łazience i widzę jak ogromna trąba powietrzna nadciąga w stronę mojego domu... Nie jest to "zwyczajna" trąba powietrzna ale ognista, stożek płomieni i lawy.
Biegnę przez pole, drogę, boisko uciekając przed nadlatującymi kulami armatnimi. Są ogromne i lecą w dziwnym,zwolnionym tempie, ogromnieją w oczach kiedy się zbliżają, a kiedy już jestem pewna, ze mi się udało, zmieniają bieg podążając za mną.. Ostatecznie spadają wbijając się w ziemię, tuż tuż obok mnie..
Prawie udało mi się uciec z niewoli, z obozu jenieckiego, jeszcze tylko muszę przepłynąć wielki basen. Łatwizna przecież, nadzieja jest. Tylko skąd w tym basenie takie małe plastikowe coś... to coś łączy się z sobą w coraz większe i dziwne, oplata mnie i spowija. Nie mogę już płynąć, każdy ruch powoduje coraz mocniejsze splatanie, zaraz utonę.

Takie sny...i jak tu się wyspać?

Nie wiem skąd to się bierze, nie ma uzasadnienia w codzienności, która jest ostatnio bardzo codzienna, ale w dość przyjemny sposób.
Ten czas tak szybko przelatuje, niby nie dzieje się nic konkretnego, codziennie planowałam wejść tu i coś naskrobać i..nie udawało mi się;)
Tak samo jest ze zdjęciami z sobotniego wypadu do lasu, planuję je opracować, wstawić. G przyleciała niespodziewankowo (jej najmłodszy miał urodziny) i wykroiła dla mnie dwie godziny z tego weekendu (przyleciała w piątek, odleciała w niedzielę). Pojechałyśmy do lasu na grzyby. O plon był, a jakże.. Jedna sowa. hihi.. ale jechałyśmy do lasu, na grzyby a nie po grzyby. Chodziło o to powietrze, o ten zapach no i, przede wszystkim,  towarzystwo. Krótko było, ale cóż... Święta już niedaleko, G przyleci znowu i powinnyśmy mieć więcej czasu dla siebie. Wspólny Sylwester na domówce już zaklepany.

Tydzień temu byłam ze Ślubnym i z A. i D. (nasi znajomi od Pobierowa) w kinie  na "Bohemian Rhapsody" . Poszłabym od razu jeszcze raz!!! Wszyscy (oprócz Ślubnego) wyszliśmy zachwyceni.

Ostatnio strachałam się o Harrego, bo nigdzie go nie było widać ani słychać. Od kiedy nie jest już tak ciepło, to przychodził z dworu w ciągu 10 minut od zawołania, a tu 2 godziny i nic. W końcu się okazało, że był zatrzaśnięty w piwnicy, w suszarni...Na szczęście nie wysuszony na wiór, ale tylko lekko obrażony. Zemścił się dwiema pobudkami w nocy, zamiast zwyczajowej jednej ;)





















Komentarze

  1. Fajne sny. Ja mam gorsze. Często śni mi się, że jestem na ruchliwej ulicy ubrany jedynie w przykrótką koszulkę...

    OdpowiedzUsuń
  2. o jakie fajne zdjęcia i Ty taka dziewczęca, młodziutka :))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem co Ty wąchasz przed snem :) .... mnie za to nagminnie się śni, że jestem gdzieś spóźniona, przeważnie do pracy ;).
    I piękna ta jesień u Ciebie i Ty w tej jesieni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No przy takich snach ciężko o wypoczynek...


    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...