Przedwiośnie - czas nadziei...
Dni mijają szybko, już czuć w powietrzu kochaną wiosnę. Może nie przyjdzie tak szybko jak byśmy chcieli.. Droga do pracy jest już jednak w jasności, choć kawałki księżyca jeszcze widać na jasnym niebie. Ognista słoneczna kula oślepia pomarańczem, a najodważniejsze ptaki już śpiewają o nadziei na wiosnę.
Moje życie się jakby skurczyło w tzw zasobach ludzkich. Czasem jakby z mojego wyboru, a czasem z siły wyższej..Choć jakby jednak na to spojrzeć, to jednak zawsze to siła wyższa.. Pozostaje wierzyć, że to co zostało, stanie się skondensowaną, wysoce nasyconą esencją życiową.
Harry coraz częściej garnie się na dwór, ale (na szczęście) to wielki tchórz i nie zapuszcza się gdzieś daleko od domu.. No chyba, bo tak właściwie to nie mamy pewności gdzie chadza kot... Widziałam z balkonu jak reaguje na intruza ..hihi..schował się pod paletę z drewnem i dopiero jak się odezwałam, wylazł i zgrywał chojraka. Cieszę się, ze go mam bo inaczej siedziałbym w domu sama. Choć to nawet lubię, to czasem mam dość. Wszyscy gdzieś się rozłażą, pracują długo lub inne sprawy załatwiają.. Dobrze, ze G wróciła do Polski (choć żal, że z takiego powodu) to mam z kim chodzić na spacery, gównie pod gwiazdami. Zawsze zahaczamy o cmentarze: najpierw do jej męża, potem do mojej mamy..
G z synami zorganizowała spotkanie wspomnieniowo-pożegnalne z przyjaciółmi Tomka. Wyszło pięknie, naturalnie, był śmiech i łzy. PRAWIE jak bywało na Sylwestra, ale niestety to PRAWIE robi ogromną różnicę.. Na koniec zostało nas kilkoro i stwierdziliśmy, że po świńsku pić Tomka ulubione wino, a jemu kazać tylko patrzeć ze zdjęcia.. O godzinie 1.30 pojechaliśmy na cmentarz gdzie G wylała szklankę wina na grób...
Życie toczy się dalej, to banał nad banałami, ale przecież prawda. Jakoś damy radę..
Mam apel od G: badajcie swój cholesterol!!
Moje życie się jakby skurczyło w tzw zasobach ludzkich. Czasem jakby z mojego wyboru, a czasem z siły wyższej..Choć jakby jednak na to spojrzeć, to jednak zawsze to siła wyższa.. Pozostaje wierzyć, że to co zostało, stanie się skondensowaną, wysoce nasyconą esencją życiową.
Harry coraz częściej garnie się na dwór, ale (na szczęście) to wielki tchórz i nie zapuszcza się gdzieś daleko od domu.. No chyba, bo tak właściwie to nie mamy pewności gdzie chadza kot... Widziałam z balkonu jak reaguje na intruza ..hihi..schował się pod paletę z drewnem i dopiero jak się odezwałam, wylazł i zgrywał chojraka. Cieszę się, ze go mam bo inaczej siedziałbym w domu sama. Choć to nawet lubię, to czasem mam dość. Wszyscy gdzieś się rozłażą, pracują długo lub inne sprawy załatwiają.. Dobrze, ze G wróciła do Polski (choć żal, że z takiego powodu) to mam z kim chodzić na spacery, gównie pod gwiazdami. Zawsze zahaczamy o cmentarze: najpierw do jej męża, potem do mojej mamy..
G z synami zorganizowała spotkanie wspomnieniowo-pożegnalne z przyjaciółmi Tomka. Wyszło pięknie, naturalnie, był śmiech i łzy. PRAWIE jak bywało na Sylwestra, ale niestety to PRAWIE robi ogromną różnicę.. Na koniec zostało nas kilkoro i stwierdziliśmy, że po świńsku pić Tomka ulubione wino, a jemu kazać tylko patrzeć ze zdjęcia.. O godzinie 1.30 pojechaliśmy na cmentarz gdzie G wylała szklankę wina na grób...
Życie toczy się dalej, to banał nad banałami, ale przecież prawda. Jakoś damy radę..
Mam apel od G: badajcie swój cholesterol!!
Madzia , Madzia "Święte Słowa"
OdpowiedzUsuńNadal gdzieś w hipokampie bełta mi się błękit w głowie .
Ale..strachy na lachy ;)
UsuńAmbiwalencja
UsuńZ przewagą in minus? "To przeze mnie są twe tarapaty"
Usuńzbadam,zbadam... jak tylko do domu wrócę... u mnie też w zasobach ludzkich mniej, mimo że się zaczynają dobijać "koszmary" z przeszłości, marionetki wycięte z zupełnie innej bajki, które na siłę chcą w moim życiu zaistnieć... ale to se nevrati... bo życie już od dawna toczy się dalej...
OdpowiedzUsuńJa też zbadam!
OdpowiedzUsuńW ogóle zrobić muszę kompleksowe badania. Agata ma już ponad rok a ja jeszcze nic nie robiłam.
Wiosna... Czekam już aż poczuje ten prawdziwy i niepodważalny "ach!!!", wtedy zakocham się od razu, na nowo i bezwarunkowo!
Wczoraj była rocznica śmierci mojego taty... 7. Kiedy to przeminęło?
A kiedy zamykam oczy widzę jak się śmieję!!! Miał wspaniały śmiech. I dobre serce!