Jakoś to będzie...

Tak mi jakoś niezręcznie, jestem zakłopotana, nie wiem co powiedzieć, od czego zacząć.. a może w ogóle nie zaczynać? Czuję się tak, chyba, gdyż dawno mnie nie było. To jak spotkać znajomego, którego się dawno nie widziało, a nawet nie..bardziej: jak iść z wizytą do tego kogoś po długiej nieobecności. Fajnie mieć wtedy pretekst, jakiś konkret który uzasadni tą wizytę w razie gdyby atmosfera była niezręczna lub napięta, by nie poczuć się niechcianym, niemile widzianym. Zresztą.. to często zależy od osoby, czasem nie widzisz kogoś 10 lat, a przy spotkaniu nie ma tej niezręczności, a czasem nie wiadomo o czym gadać i jest dziwnie.

Pretekst tych odwiedzin właściwie mam, gdyż zapędziłam dziś rodzinę do laboratorium. sukces jest niepełen, bo Synuś szedł do szkoły i się wyłamał od tej wyprawy.. Zmobilizowały mnie badania okresowe do pracy, więc za jednym kłuciem, do ubogich w swym zakresie badań ustalonych okresowych (za każdym razem mniejszy zakres się "należy")   zrobiłam sobie prywatnie hormony tarczycowe i cholesterol. Córa i Ślubny też dość szeroko zlecili badania.. Zobaczymy co wyjdzie.. trzymajcie kciuki!

 Boli mnie ręka, pani igłą dłubała a i tak żyła w zgięciu łokcia nie chciała współpracować i trzeba było z dłoni.. Trochę to przeszkadzało w realizacji planu tradycyjnego, przedświątecznego,  mycia okien. No cóż.. umyłam połowę, a resztę jak dam radę, to później. Choć to się może wyda herezją, to z moich doświadczeń jednak wynika, że nawet jak okien nie umyję, to święta jednak przyjdą. ;)

Poza tym nie dzieje się wiele. Ot zwyczajne życie: praca, dom, kawki z G, gotowanie, zakupy, pranie, nerwy, śmiech, łzy. Spacerów było mniej, prawie wcale, bo G po operacji nie mogła. Ale to się wkrótce zmieni, bo szybko wraca do sprawności.

Fiołki kwitną, wiosna przyszła, choć ostatnio zachowuje się bardzo brzydko bo piździ  i mrozi. Nawet zważyła płatki pięknej magnolii , którą mijam po drodze do pracy. W pracy napięta atmosfera, szykują się zmiany personalne. Mam nawet strach, że okręt tonie... Nie wiem czy będę mieć ten swój urlop zaplanowany w sierpniu. I mam huśtawkę emocjonalną od : "o Matuchno co to będzie?" po "jakoś to będzie, bo jeszcze nigdy tan nie było, żeby jakoś nie było"




Komentarze

  1. Oj pizdzi to fakt ale wiosna jest wiec warto sie cieszyć bo bedzie lepiej
    Powiem Ci wiecej nawet jak okna nie umyte i nawet jak zakupy nie zrobione jak by koniec świata byl to i tak swieta przyjdą
    Ja w tym roku na spokojnie bez emocji do świąt podchodze bez szaleńczych zakupów i stania przy garach trzy dni .

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i ja się nie napinam, choć czasem szkoda mi już, ze nie mam tych emocji...

      Usuń
  2. Przyjaciele będą czekać nawet 10 lat
    C3PO

    OdpowiedzUsuń
  3. a ić pani, gwizda i gradem gnoi z nieba! a odkąd się ostałam sama, nie wiem co to "problem" świąt :) i dobrze mi z tym
    póki co :)

    OdpowiedzUsuń
  4. o widzisz przypomniałaś mi o oknach, to znaczy o tym, ze znowu ich na kolejne święta tradycyjnie nie umyję :))
    to ja Ci napiszę, ze będzie, nawet nie jakoś, a dobrze będzie. o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tradycja ważna rzecz, szczególnie jak własna z trudem wypracowana ;)

      Usuń
  5. A ja trywialnie powiem że "musi jakoś być" hahahahha
    Nieźle, nie?! 😃😃😃

    Przychodzę z życzeniami Świątecznymi, zdrówka przede wszystkim! 😘😘😍

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Fenomen spotkań po latach :)