Odetkać myśli, sam na sam z klawiaturą

Zapiekanka cebulowa w piekarniku, a ja mam jakieś 20 minut sam na sam z klawiaturą..Ostatnio to rzadkość.. Miałam tego czasu dziś nawet kilka godzin, ale jakoś nie dały się przywołać słowa...
Dlatego zaczynam trochę jak Nosowska w "teksańskim" pisac o pisaniu z nadzieją, że coś się uda sklecić. Chyba się przytkałam,a potrzebuję odetkania..Zbyt wiele myśli, uczuć się we mnie kłębi...Budzą mnie płonące Australie, płaczące koale i bomby wysyłane przez Blondyna i tych co  mu odpowiadają ogniem za ogień, choć z góry było wiadomo, ze tam nawet lód byłby zapalnikiem..i widzę już mojego Syna powołanego w mundur by bronić? atakować? Potem przychodzą maltretowane lub porzucone kociaki i psiaki.. I nawet mruczący słodki ciężar sidzący na mne nie koi... Dzień jakoś mija, wtedy mam władzę nad myślami (względną), wieczór po ciężkim dniu sprawia że nawet zasypiam i nagle te oczy szeroko otwarte w ciemności.. A w sumie wydaje mi się, że dobrze się mam. Stabilizacja nawet przyjemna, więc nie rozumiem... Dlatego stara metoda wypisania myśli, bzdur, bzdurek, wymysłów powinna zadziałać jak myśloodsiewnia... Tylko nie wiem z którego kłębka najlepiej zacząć wyciagać..
Odwracam myśli muzyką...Nawet nie na temat, chyba, że podświadomie? ;) Sentymentalny powrót starych piosenek...


wdech..wydech..

Święta minęły błyskawicznie, Sylwester też. Zresztą mam wrażenie, że z roku na rok dzieje się to szybciej... Prezenty rozdane, otrzymane (od męża torebka..czyżby aluzja do spakowania się? Nie nie..nie ten typ...torebki. A od dzieci opaska wielofunkcyjna taki rodzaj smartłocza ihih.. "żebyś mama już nigdy więcej nie utopiła komórki w kibelku". Teraz wiem, że do pracy mam 1000kroków...) Tradycyjnie przez święta miałam rozgrzebuchę: remontowy rozgardiasz, tradycyjnie też oparzyłam się przy smażeniu ryby, ale i tak było miło. W Sylwestra tuż przed północą, spłakałysmy się z G., ale ze śmiechu..odpukać... niech to będzie dobra wróżba!! Choinka jeszcze stoi, Harry najbardziej nią zainteresowany ze wszystkich domowników, wręcz zakochany w drzewku. I nie robi "jej krzywdy"!! Raptem jedna bombka zrzucona, .Niepotrzebnie nawet dokupiłam same plastikowe..
,,
Jakby ciut lepiej, życzcie mi miłych snów...




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Po raz 356-ty...

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?