Melduję się urlopowo i wiosennie :)

Zaczęłam dziś tygodniowy urlop, nie w związku z WW czyli Wielkim Wirusem, po prostu, zwyczajnie, stary urlop wykorzystuję. Nie jest do końca zwyczajnie, bo Córa w domu na home office. I jakoś tak dziwnie jest mi leniuchować, kiedy ona tu ciężko pracuje...A ja dziś leniuchuję na całego! Pospałam prawie do godz 9, nie myję jeszcze okien na święta, a nawet obiad z soboty muszę tylko lekko uatrakcyjnić naleśnikami albo racuchami.. pewnie wybiorę naleśniki, bp ostatnio najtrudniej dostępnym towarem są drożdże... Nie przeminęły te braki jak w przypadku papieru toaletowego. Widać przemysł nie nadąża za gospodyniami domowymi piekącymi własne chleby i bułeczki... albo..pędzącymi alkohole panami domu . w celu odkażania oczywiście!
Powiem wam, że jestem pod wrażeniem jak ta moja pierworodna sobie radzi.. Zaczęła tą pracę w styczniu, utrzymała sie , odpukać, mimo obecnej sytuacji. Ślubny z Synusiem pracują póki co, ja też na razie chyba nie mam co się obawiać (odpukać odpukać) zwolnienia... Czyli jesteśmy w gronie szczęśliwców. Może nie słusznie, ale jakoś bardziej obawiam się tego co nastąpi po WW, niż teraz.. może nie słusznie, ale tez nie chce się nakręcać. Na obie sytuacje za wiele poradzić nie mogę, jedynie stosuję się do zaleceń, choć nie wszystkie tak do końca mają ręce i nogi.. Ale nie brnę ten temat, bo mam go ostatnio po kokardy...

U mnie  w między czasie przyszło świętowanie srebrnych godów, skromnie było, bez wielkich imprez, mimo,że jeszcze przed zakazami. Jakoś tak zawsze uważałam, że to święto dla mnie i Ślubnego, cud, ze tyle razem przetrwaliśmy, zatem tylko my to mamy prawo świętować. Była kolacja dla domowników i tort, a innego dnia wybyliśmy na randkę do kina. Nie różniła się ta rocznica od innych. Choć powiem Wam w zaufaniu, że i tak myślałam, ze nie będziemy mieć czego świętować. No ale w sumie, to nie nowość, więc też..po kokardy ;)

Aaaa.. świętowane też były urodziny Ślubnego, też skromnie bo u nas trwała budowa garderoby, impreza miała odbyć się później.... I choć Ślubny obchodził półwiecze, było nas parę osób. Od G dostał prezent, bilet lotniczy do Londynu. Wylot miał być 8 maja, to byłby mój i jego  pierwszy lot samolotem, G miała już ułożony plan całej wycieczki z jej przewodnictwem.. no i wielka, ogromna rzić...

Mimo wszystko, zamierzam cieszyć się tym urlopem, pomyć okna (może kupię sobie myjkę ciśnieniową?) posiedzieć w ogródku, ugotować bigos.. A teraz wpuszczam słońce i śpiew ptaków do domu, przez otwarty balkon, odsłonięte okna..ooo... TRZEBA je umyć.. Harry też szczęśliwy biega po pustym boisku, brodzi w trawie, goni wszystko co fruwa i wraca do domu zmęczony i pachnący wiatrem. Daje się wtedy cierpliwie poprzytulać i wygłaskać, nawet czasem zaszczyci mruczandem, zajada się do opęku ( te jego saszetki puszczą nas z torbami... wnioskuję 500 plus na kota!!!!) i kładzie spać na ulubionym fotelu Pana :) Szkoda tylko, że nie mogę się wybrać z G na spacer...

Trzymajmy się, bądźmy ostrożni, nie dajmy WW, nie dajmy deprechom, chłońmy wiosnę i słońce.. i pamiętajmy, że jakoś to będzie! bo jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było!

Komentarze

  1. i dobrze, i leniuchuj, i jeśli tylko masz taką komfortową sytuację, to korzystaj z niemartwienia się... :))))
    u mnie, niestety, aż tak różowo nie jest, ale od czego nasze wrodzone poczucie humoru?... ja dziś, na blogu, nawet wychwalałam buty bez obcasów, dasz wiarę?.... :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo pozytywny tekst.
    Miło było przeczytać.
    Tak trzymaj Dziewczyno Miła :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. e tam, okna będziesz myła :) korzystaj z urlopu i leniuchuj po prostu :)
    nawet nie wiesz, jak bardzo Ci zazdroszczę ogrodu. bo czy to nie jakaś złośliwość? odkąd ten wirus rozpanoszył się u nas, to cały czas świeci słonce. o wiele łatwiej byłoby gdyby waliło deszczem od rana do nocy. przynajmniej mnie. a tak. znowu susza będzie.
    ps. piosenka Tiltu chyba wszystkim ostatnio chodzi po głowie :)
    pomiziaj ode mnie Harrego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Urlop gdyby było normalnie cieszyłby a tak... Jak t ujęłaś jedna wielka rzić. Ale mi się spodobało to sformułowanie
    Harry pewnie wyrósł... No i już po Świętach takich jak te nie zapomnę. Było zupełnie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Już pewnie po urlopie, ale pozdrawiam wiosennie (Megi:))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Sobotnia mieszanka skrajności