Ptaki

 No po prostu szaleję! Drugi post w przeciągu 2 dni! To jakby się cofnąć o te prawie 12 lat,  kiedy to nie wyobrażałam sobie dnia bez napisania tekstu.. Wtedy mnie to utrzymało przy zdrowych zmysłach,  było terapią, uporządkowało myśli.. No powiedzmy, na tyle ile to możliwe w moim przypadku 😜

Może teraz znów tego potrzebuję?  Nie wiem..po prostu piszę teraz, nie będę się nad tym zastanawiać.  Od dłuższego czasu tak mam, ślizgam się po uczuciach po wierzchu, nie zagłębiam w myśli,  by nie budzić tęsknot, bo mogłoby to być jak lawina.. taak myślę,  że dlatego teraz tak mało piszę.  Metoda sprzed lat była dobra by wypuścić z siebie tą rzekę,  teraz mogłaby mnie porwać..

Dzis siedzę sobie na mojej szarej kanapie, z otwartych drzwi balkonowych leci przyjemnie, poburzowe powietrze, a obok jogę trenuje Harry..  Ślubny wybył w odwiedziny do kuzyna, z noclegiem, dzieci..noo wiadomo, że dla mnie dzieci,  (choć jedno skończyło 27, a drugie 23 lata) zajęte swoimi sprawami, też w rozjazdach.. czyli mam przed sobą spokojny wieczór.  Ślubnego nie ma, więc nikt mi nie marudzi i nie sączy jadu do ucha.. Tu nic się nie zmienia, a jeśli, to jedynie na gorsze. Dziwne to wszystko, sama siebie nie  rozumiem! Hmm..a może? 17 czerwca jechałam na 5cio dniową wycieczkę w Świętokrzyskie, z pracy. Zwiedzanie mnie zbytnio nie bawi, w tym się utwierdziłam. Ruiny malownicze, nie powiem, ale wystarczył mi Krzyżtopór, reszta zlewa mi się w jedno.. ale psychicznie tak odpoczęłam,  wymasowałam brzuch śmiechem,  a w policzkach miałam zakwasy. Ucierpiała jedynie moja wątroba i stopy miałam słoniowe, tak mi puchły..  ale do czego zmierzam... Zatęskniłam nawet za Ślubnym! SERIO! Wiadomo: za Harrym, za własnym łóżkiem,  dzieciakami, bosymi stopami, ale za Ślubnym?  A jednak! No i.  Po 10 minutach od powrotu sama sobie się dziwiłam dlaczego tęskniłam.. never ending story... jedyne co mi przychodzi do głowy to to co śpiewała Chylińska KCACNL..

Za dużo ostatnio zmian, w pracy..Jak tylko poczuję, że w miarę już się stabilizuje  to znów.. Ja która nadal korzystam z drukarki igłowej Oki, nawet z nożyczek z klejoną rączką, mimo że mam nowe...  I ja dostaję takie kopy w formie zmian personalnych, formalnych, obowiązków.. To zabójstwo dla mojego spokoju ducha! Eeech..od dziś mamy nowego dyrektora, który twierdzi, że nie zrobi rewolucji, tylko będziemy ewoluować.. cóż.. nie lubię zmian, choć nie zawsze okazją się złe. Oby.. Pożyjemy,  zobaczymy. 

Ach jak pięknie pachnie noc.. zaraz wracam do nutek,  chyba potrzebuję ulac kilka łez,  zwolnić ze smyczy trochę emocji.. ukoić je potem, ukołysać,  utulić i niech znów śpią..

Nic na to nie poradzę,  tchórz ze mnie i zwyczajnie się boję..



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Fenomen spotkań po latach :)