Codzienność, wspomnienia i książki - brzmi jak zycie w domu spokojnej starości?

 Zaglądam tu coraz rzadziej,  omiatam pajęczyny i zastanawiam  się czy nie zamurować już wejscia.. To jednak ostateczność,  którą można zrobić zawsze, można pozwolić naturalnie zarosnąć. Cóż.. kiedyś blog był moim zaczarowanym ogrodem a teraz nie potrafię juz tu systematycznie sadzic nowych kwiatków. Nawet chwasty nie rosną. A jednak.. nadal czasem myślę co by tu napisać, są sytuacje, jakieś świeże poranki, cudne wschody lub zachody słońca,  przygody, przemyślenia, codzienność, a potem .. Nic z tego tu nie trafia.

Dziś mam wolne, takie wreszcie prawdziwe, bo nie mam nic do załatwienia, ani wizyty u lekarza ani wypadu do skarbowki.. I impuls przyszedł by naklikać. Hmm.. bo może to ostatni łącznik z tą mnie sprzed lat?

Może jak unormuję cukier (w badaniach okresowych wyszło mi 150 na czczo) a wzięłam się za to pod opieką lekarza, do tego wreszcie prześwietliłem piętę bo wielu miesiącach bólu i sztywności mam już dość, to może wrócąmi dawne pisarskie chęci?  Może przestanę smęcić.  Norrrmalnie stara jestem, bo zdrowie stanęło na czele rozmów (nawet postów).. noo widac wkrótce ostatnie 4 z przodu zobowiązuje;) 

W pracy wdrażam się pomału (wg mnie zbyt wolno), przeraża mnie myśl o długim urlopie koleżanki.. Być może to przesada i brak wiary w siebie,  ale to nic u mnie nowego.

Przyszła wiosna, zaczynam w to wierzyć patrząc za okno, wczoraj nawet chwilę zaliczyłam leżakowanie. Sąsiedzi wypełzli na łono przyrody, wszyscy stęsknieni powietrza i słońca. Szczypiorek w ogródku do jajecznicy, Harry pachnący wiatrem, baraszkujacy z kocim kolegą, sielanka , czasami.. 

Codzienność w miarę spokojna, od czasu  do czasu babski wieczór,  perspektywa wyjazdu na wakacje (tym razem wcześnie,  1 lipca - hihih Pobierowo oczywiście).  Załatwiliśmy wreszcie w skarbówce zaległe sprawy spadkowe,  tak się tego obawiałam, a wyszło spoko. Odebralam paszport, zdjęciem można straszyć niegrzeczne dzieci, ale jest. Teraz G może nas pociągnąć do Londynu ;) Seria iprez rodzinnych przed nami: sześćdziesiątka kuzyna, komunia jednej siostrzenicy i wesele drugiej. Wszystko ze strony Ślubnego, mojej rodziny by nie stykło;) Poszukiwania kreacji w toku.  Filmu by z mojego życiorysu nie było, no i super. Hmm.. wystarczą mi wspomnienia, książki i wyobraźnia. 

Komentarze

  1. a ja jakoś nie mam weny..... wchodzę, porozglądam się dookoła, coś tam naskrobię u znajomych z blogowiska i znowu znikam stąd na długo..... myślę sobie, że to nie tak że to co tu, to kawałek tamtych nas, bo tamtych nas nie ma już od wczoraj, myslę że już nie reagujemy na wiele rzeczy tak emocjonalnie jak wtedy i dlatego coraz mniej nas tu, a coraz więcej w niewirtualu..... ot paradoks, bo tęsknię za pisaniem okropnie, a jak już tu wlezę to kursor miga i dupa blada, a z drugiej strony lubię pisać kiedy mam czas, kiedy słowa płyną, a ja nie muszę patrzeć na zegarek, w pracy niestety się tak nie da..... a w urlop leżę często odłogiem i zbieram siły na następny wyjazd do pracy, i tak dookoła wojtek..... ścisk i cmok :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Po raz 356-ty...