Nostalgia wieczoru pachnącego grillem

 Dochodzi godzina 23. Siedzę w swoim zielonym "uszatku" i czytam.. No w sumie to teraz piszę;) Dzień był gorący,  choć wietrzny, a teraz wieczór wpada przez otwarty balkon. Trochę mi chłodno, ale go nie zamykam. Powietrze niesie zapach grillów, nocy i zblizajacego się lata. Jestem jednocześnie rozluźniona (dlugi weekend,) ale jakoś w głębi rozedrgana (z przyczyn niezidentyfikowanych) Dzisiejszy dzień upłynął mi spokojnie. Męska część rodziny pracowała,  kobieca miała urlop.  Wywiesiłam dwa prania, wietrzyk je wytrzepał i popachnił pięknie.. Zupa pieczarkowa się udała,  choć Ślubny pokręcił nosem, bo lubi tak sobie. Po piwie jednak zgłodniał i zjadł. 

My jeszcze sezonu grillowego nie zaczęliśmy, ale pojechaliśmy wczoraj nad jezioro, zaliczyliśmy smażalnię ryb i spacer po "molo". Ubralam długą niebieską,  letnią sukienkę . Była wuchta wiary, czyli tłum... patrzyłam na wodę i na kilka miejsc, które zawsze przynoszą wspomnienia. Wyblaknięte,  odległe... Nie wiem czy dobre, takie słodko gorzkie z  czasów kiedy czułam się piękna...

Chciałabym..  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?

Fenomen spotkań po latach :)