Święty spokój

 A myślałam już, że te drzwi już się zatrzasnęły! Nie byłam dawnooo, dzieje się sporo, a jednocześnie jakby  nic, nie ma zwrotów akcji, zmian.. Dobrze, tak jest dobrze. 

Mijający nam już miłościwie panujący anno domini 2024 (taak..może przesadzam, "dopiero" październik, ale ten czas tak zapierdalaaa....) był dla mnie interesujący. to rok kiedy przekroczyłam granicę półwiecza, co zostało obświętowane dokładnie, była pięćdziesiątka licealna, ze zjazdem klasowym, był mój urodzinowy wyjazd nad morze, potem niespodzianka zorganizowana przez "współpraczy" a nawet podstawówkowe świętowanie wyjazdowe z kilkoma koleżankami z bardzo dawnych lat. Czuję się z tym dobrze, pięćdziesiąt lat mieć to całkiem fajnie, można dużo zwalić na to, ze jestem za stara, mieć wyrąbane na wiele spraw, a nawet ludzi, unikam jak mogę toksycznych (na ile możliwe, bo .. czasem podpisało się cyrograf ;) ) Owszem, w lustro spoglądam tylko kiedy muszę, bez zbytniego wpatrywania się..

G. miała wstawioną endoprotezę biodra, po kilku peturbacjach ze służbą zdrowia, dochodzi do siebie szybko, ma na horyzoncie marzenie o wyjeździe do Cornwalii. Synuś pracuje w wojsku, póki co na dobrowolnej, chce zostać na zawodostwie, ale tam się coś dzieje nie tak,  pewnie chodzi o brak kasy, Córcia pracuje od kilku lat w firmie szkoleniowej, średnio na pół roku rzuca "te robote", ale potem jej przechodzi. Ślubny zaczął kolejny turnus rehabilitacyjny, póki co jest rencistą. no cóż nadal jest mistrzem wkur.. mnie, jak nikt, ale to ponoć normalne, jak wynika z moich obserwacji. ci co najbliżej zwykle najbardziej to potrafią. A teraz ma więcej czasu, to się chłopak stara, choć myślę, że po prostu ma to we krwi, wrodzony talent ;) Czasem myślę, czy to faktycznie jest w nim, czy miedzy nami taka reakcja zachodzi? Swojej winy w tym widzę ok 30 procent ;)


Wczoraj byłam u psiapsióly z podstawówki, do tego jesteśmy w zasadzie sąsiadkami, przez co widujemy się rzadko.. Jakoś tak jest, to chyba powszechne zjawisko? Powinkowałyśmy sobie trochę, potem doszła jeszcze jedna z tamtych lat. Mieszkamy tu przecież cały czas, w tej samej wsi. Obgadałyśmy męski świat i nie tylko ;)

 A dziś siedzę sobie spokojnie, popijam herbatkę, cieszę się świętym spokojem. To jest to, co jest największym skarbem. może nie daje kopa, ale czy to źle? Jesli chodzi o szaleństwa to wolę te zakupowe. Czasem wyjazd lub wypad, by tym bardziej docenic nudę domową. Pewnie i ja stałam się bardziej nudna, jak ten mój wpis... no cóż.. chciałabym by ta jesień była złota, lato było prawdziwym latem, chce mi się prawdziwej jesieni i zimy, a potem tego wiosennego odrodzenia! Chciałbym by mnie znów ciągnęło to klikanie,  kiedyś mi pomogło.. Fajnie było zbierać te życiowe puzzle, z małych chwil, zachwytów wschodem lub zachodem słońca, dobrze się tu utrwalały, nabierały większego znaczenia.. czułam się wewnętrznie bogatsza. Od kilku lat już się tak w siebie nie zagłębiam, czasem mam tylko taki dzień "kopania" w mój wgłąb. Wtedy słuchawki na uszy, zamknięte oczy i łzy po policzku. Katarsis każdemu potrzebne, trzeba upuszczać parę. 

taa.. a herbata już wystygła..

Komentarze

  1. Fajnie, że się odezwałaś. Lubię do Ciebie zaglądać, mimo że mało komentuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie pięćdziesiątka za rok. Trochę sporo :D I wiem jak nie będzie, żadnych obchodów, żadnych uroczystości. Kawa i ciasto z najbliższymi, których coraz to mniej z każdym rokiem. Ech. Ale do przeszłości nie tęsknię, teraz jestem najszczęśliwsza :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Błękitny poniedziałek - Blue Monday

Jestem owcą, a może jednak bardziej..brrrr..ćmą? ;P

Tylko dla dorosłych. Potrzebuję porady od mężczyzn i odpowiedzi kobiet czy to prawda?