Pod tak ładną nazwą kryje się ponoć najbardziej depresyjny poniedziałek w roku… Mój poniedziałek o tym nie wiedział, był nawet znośny, a nawet miał to miłe oczekiwanie jakie sprawiało, ze czułam się lepsza nic jestem.. aż dupnęło tak znienacka! Czy ja naprawdę muszę za dużo chcieć? Za dużo gadać? Że też nie potrafię sobie pyska, a raczej paluchów zawiązać!!! Taa.. jak każda kobieta wiem, że są chwile kiedy lepiej nic nie mówić, lepsza jest cisza.. wiem, ale nie stosuję!!! A szkoda! Pozostaje mi nadzieja.. ze jutro będzie lepiej! Że zwykłe dni znów staną sie takie bardziej świąteczne, kolorowe..
Sobota pełna skrajności.. Silny wiatr kontra palące słońce.. Słodkie myśli i słowa ze strachem w tle.. zapach cebuli i czosnku zmieszał się z konwaliami.. Uciszanie mimo, że chce się słyszeć czytać jak najwięcej..Mówi się :idź gdy właśnie chce się powiedzieć: chodź! Mix jak w życiu.. Czasem słońce, czasem deszcz, a wszystko to jednak potrzebne, lecz w równowadze..Tylko jakoś częściej tak deszcz i wiatr w oczy... Może po to by bardziej docenić słoneczne i szczęśliwe chwile? Na strach będzie jeszcze czas, na żal też.. Teraz trzeba jakoś to od siebie oddzielić:) Nie jest to łatwe, bo jakby się nie starać, gdzieś tam w tyle mózgownicy stuka.. Człowiek nawet ma strach być szczęśliwy, bo wtedy ma więcej do stracenia. No i marnują się radosne chwile w strachu o to, co będzie, jak ich nie będzie! Głupie to, ale jakże ludzkie! Carpe diem Madziula! Chciałabym dziś znów na rowerek ruszyć, choć.. siodełko mnie boli ;) Ale bolało mnie już po niedzieli, więc niech się przyzwyczaja! ;P zawsze s...
Czas zapindala jak szalony, wiele się działo.. Jak to w zyciu: dobrego i złego... Stanowczo za dużo pogrzebów! W tym pogrzeb mojej Matki Chrzestnej, koleżanki z Podstawówki (a w zeszłym roku udało nam się spotkać po latach i świętować rok pięćdziesiątki) i teściowej... Pierwsza chorowała od dość dawna, a druga wiele wiele lat, a teściowa zawinęła się w rekordowym tempie... Na każdego przychodzi czas, taka kolej losu. Smutne, ale nic nie poradzimy... Pozostaje tylko cieszyć się tym czasem, który mamy! W ostatnim półroczu ciężko mi to szło, moja wrodzona wewnętrzna Polyanna chyba spała! Prawie nic mnie nie cieszyło, nic mi się nie chciało robić, najchętniej całymi dniami leżałabym na kanapie z Harrym na podołku...Do wszystkiego sie zmuszałam, wstawanie do pracy udawało się tylko dzięki wieloletniej rutynie i tego, ze w pracy mam fajne dziewczyny... Zapisałam się na wizytę do psychiatry, ale nawet na prywatną wizytę trzeba było długo czekać... Teraz drugi tydzień jestem na lekach i c...
Nie tylko siebie, mnie też tu znajdziesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Logowanie też mi chyba wcięło, stąd ten anonim...
UsuńNie wiem czy troje to nie za dużo...? Jakoś nas chyba upchniesz...
OdpowiedzUsuńUpchnę upchnę, tłumu nie ma, stół przesunę, jakieś ciacho wjedzie😀
UsuńPoczekam do Walentynek, może na jakieś serce z piernika sie dodatkowo załapię. Okraszone adwokatem lub posypką...
Usuń