Kastrować czy nie kastrować, oto jest pytanie!
Może ktoś mi doradzi: kastrować czy nie kastrować?? Spox...o Harrego chodzi, nie o Ślubnego :P (Cóż... kohones Ślubnego - teoretycznie - raczej jeszcze mi się przydają...) Bo proszę państwa... Ślubny zepsuł mi kota!! Koteczek był szczęśliwy z tego co ma: pokoje, piwnica, dwa balkony.. Aż Pan pokazał mu uroki podwórka trawnika i swobodnego spierdalania pańci! Teraz Harry jak nie śpi, to płacze pod drzwiami. I serce mam rozdarte, bo kocię moje cierpi, a jednocześnie boję sie puścić... Tak wiem.. taki był plan: niech kotek sobie biega swobodnie, przecież wróci do domu..ale tak naprawdę odsuwałam to w myślach i planach na tzw "zaś" Obawy mam, bo: kotek jest z tych co nie boją się ludzi, a jak dorwie jakiś zwyrodnialec? Albo dziecko sobie weźmie i kochani rodzice zamkną moje kocie szczęście u siebie? Nooo? Bo kto by nie chciał takiego koteczka, księciunia, słodycz chodzącą... ;) inne koty, albo psy..albo samochody.. koteczek nieprzyzwyczajony.... jak go chuc gdzies zagna?.. noo..