Bądźmy wszyscy dobrej myśli
Wbrew tradycji wieloletniej, Sylwester w tym roku nie będzie na domówce u G. A odwrotnie! To G z przyległościami, znaczy z małżem, przychodzi do nas:) Co roku od czasu kiedy dzieciaki były małe, Synuś w brzuchu, a potem przy cycu chodziło się do G. Często okazywało się, że G chatę ma pełną, bo przygarnęła niejednego „kropka”… Czasem zostawialiśmy na noc, by nie chodzić po nocy, a czasem dzieciaki same nocowały u nich (co było atrakcją najważniejszą).. Wiele razy, szczególnie w Noworoczny Poranek myślałam „ale mamy dobrze!” ;) Nawet proponowałam czasem, żeby dla odmiany, ku sprawiedliwości, odbyło się u nas świętowanie witania Nowego Roku, ale G zawsze odpierała, ze ona ma lepsze warunki, mieszka „u siebie” bez rodziców czy brata z rodziną jak u mnie… No i ONA LUBI ! W tym roku jednak… Wymyśliłam tak, by tata nie był sam.. A czułam tez , że G ma ciut ochotę uciec przed różnymi „kropkami”.. Miałam nadzieję, ze przystanie na ten pomysł, bo.. może to ostatni taki nasz wspólny Sylwes