Jak to wielbłąd, z garbami z przodu, pokazał nie pokazując!!!
No to mu pokazałam!!! HA! i jeszcze: HA! Nie widział w sumie i dobrze, ale pokazałam!! Że umiem, że dałam radę i widać nie jestem ostatnia taka gelejza… Zapowiedziałam wczoraj chęć zakupów.. Znaczy nie chęć, ale mus… Bo jutro już wrzesień, a Synuś zeszytów nie ma… A zawsze z wyprzedzeniem robiłam takie sprawy, by potem jednego miesiąca nie było wszystko na huuurrraaa na jedna pensję… W lipcu zeszyty i przybory, a w sierpniu książki. W tym roku postanowiłam jednak nie kupować nic, póki Synuś nie pójdzie do szkoły i wymagań nie usłyszy indywidualnych.. Trochę pękłam, bo jednak , jak wyżej napisałam, dziś zeszyty zaplanowane… I jest tak: przychodzę z pracy, Córa wyraziła zamiar jazdy ze mną, ale nagle stwierdziłam że do MIASTA w upał i w tłum ludzi kupujących na ostatnią chwilę, yhm.. pchać mi się nie chce.. No i wesprzeć postanowiłam miejscowe sklepy. Toboły jednak ciężkie, upał taki, że nad asfaltem fatamorgana murowana, ja jak wielbłąd nie będę, choć garby mam dwa, lecz z przodu… Może